1988

Z Archiwum historyczne PTMA
Wersja PTMA (dyskusja | edycje) z dnia 13:43, 30 mar 2018

(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania

Urania 1/1988, str. 27-28, Kronika PTMA - Był obóz

Wraz z grupą młodych miłośników astronomii, w większości zrzeszonych przy toruńskim oddziale PTMA, spędziłem w Liskowatem (koło Ustrzyk Dolnych) dwa urocze, lipcowe tygodnie. Było nas jedenastu, w tym po dwóch kolegów ze Szczecinka i Malborka. Opiekowali się nami pracownicy naukowi toruńskiej astronomii: Krzysztof Gęsicki i Marek Muciek.
Moi koledzy, którzy uczestniczyli w zeszłorocznym obozie astronomicznym w Piwnicach pod Toruniem, przyjechali ze ściśle sprecyzowanym programem obserwacji. W czasie 5 pogodnych nocy, za pomocą obiektywów 1000 i 300 mm usiłowali "złapać" meteory, Drogę Mleczną, Jowisza,... słowem wszystko co tylko nadawało się do sfotografowania.
Nie zapomnieli też o wizualnych obserwacjach gwiazd zmiennych.
Nas, nie zaawansowanych poddano intensywnemu kursowi określania jasności gwiazd zmiennych. Zrobiono to tak skutecznie, że pod koniec obozu każdy z nas zaznaczył na krzywych blasku /gwiazd zmiennyhc/ osobiście wykonane pomiary (czasem aż cztery).
Wieczory urozmaicały referaty, które każdy z nas powinien był przygotować przed obozem. Tematy były różne - od "Teorii Ziemi płaskiej i pustej w środku w ujęciu ortodoksyjnym" do "Historii Wielkiego Wybuchu".
Nocne obserwacje przeplatały się z dziennym i wycieczkami po okolicy.
Mniej leniwa część obozu odwiedziła nawet Połoninę Caryńską, położoną w wysokich Bieszczadach. Odwiedzaliśmy także miejscowe kąpielisko "Danka".
Działalność na terenie Bieszczadów zakończyliśmy "przepisowym" ogniskiem, w którym została uwędzona większość naszego przydziału mięsnego.
Reasumując, obóz był w spaniałym przeżyciem astronomiczno-turystycznym, bezboleśnie łączącym działania naukowe z wypoczynkiem (naszej chętnej, zdolnej i wrażliwej młodzieży).
Marcin Kościelecki, IV LO Toruń

Post scriptum od organizatorów.
A oto finansowa "historia" obozu.
Zgodnie z obowiązującymi stawkami utrzymanie kilkunastoosobowej grupy młodzieży na dwutygodniowej imprezie kosztuje dużo ponad 100 000 zł. Nie jest to kwota przesadzona - rzeczywiście tyle wydaliśmy żyjąc dość skromnie. Skąd wziąć ty le pieniędzy?
Jak wiadomo PTMA istnieje po to, by popularyzować wiedzę astronomiczną i popierać ruch amatorski, zwłaszcza wśród młodzieży. Organizacja obozów obserwacyjnych należy do statutowych obowiązków Towarzystwa. Logiczne więc było, że prośbę o dofinansowanie skierowaliśmy najpierw do Zarządu Głównego PTMA.
I rzeczywiście — po dwukrotnych dyskusjach przyznano nam... 20 tys. zł, i to obwarowane skomplikowanymi ograniczeniami na sposoby ich wydania. Cóż, dobre i to. Kupiliśmy za to trochę materiałów fotograficznych i... poszukaliśmy innych sponsorów. Pomogły nam zakłady pracy uczestników, a zwłaszcza kuratorium toruńskie. Dostaliśmy prawie tyle pieniędzy, ile było trzeba i to bez konieczności dokumentowania rachunkiem każdej butelki oranżady. Sami uczestnicy wpłacili tylko po 1000 zł, czyli mniej więcej tyle, ile potem wydali na lody.
Tak oto toruński odział PTMA de iure nie był organizatorem tego obozu, bowiem na najważniejszych dokumentach finansowych figuruje jedna ze szkół średnich, co z kolei de facto nie jest prawdą. Cały ten galimatias jest wynikiem niewesołej sytuacji pieniężnej PTMA. Niestety.
Krzysztof Gęsicki, Marek Muciek