19 listopada 1816, całkowite zaćmienie Słońca

Z Archiwum historyczne PTMA
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania

'Tekst tłustą czcionką'

Zaćmienie to było pierwszym całkowitym w XIX wieku, widocznym z terenu dzisiejszej Polski. Można je bezsprzecznie nazwać „zapomnianym zaćmieniem”, jako że ze względu zarówno na okoliczności polityczno-społecznie, jak i na nienajlepszą pogodę, zachowało się o nim do dziś niewiele informacji.

Zaćmienie całkowite rozpoczęło się przy wschodzie Słońca na Morzu Północnym, po czym cień Księżyca przemknął przez Norwegię, południową Szwecję, dzisiejszą Polskę, zachodnią Ukrainę i Rumunię (rys.1). Pogoda tego dnia była zróżnicowana – dość pogodnie było w wielu miejscach w Europie zachodniej, w innych najczęściej notowano całkowite zachmurzenie lub Słońce ukazywało się między chmurami. Gdzieniegdzie także występowały opady śniegu. Zaćmienie centralne przebiegało na mapie niemal prostoliniowo wzdłuż linii Bytów-Toruń-Ostrowiec Św. – Rzeszów (rys.2).

Na Pomorzu w kilku miastach zjawisko próbowali obserwować wysłannicy prof. J.E.Bodego z Berlina, który zebrał następnie też inne obserwacje z Europy. I tak, w Bytowie (niem: Bütow) wg raportu dr Tönniesa Słońce było chwilami widać zza chmur i mgły. Podczas fazy całkowitej, trwającej około 1 min. 20 s, tylko tuż przed końcem zaćmienia całkowitego dało się zauważyć koronę słoneczną jako jasną otoczkę wokół Księżyca o szerokości około połowy jego średnicy. Dały się też zauważyć perły Baily’ego. Niektóre osoby postronne dostrzegły na niebie w przerwach między chmurami kilka gwiazd (aczkolwiek sam autor nie widział żadnej, obserwując wyłącznie okolicę tarczy słonecznej). Zmierzono także spadek temperatury o 1 stopień. W czasie maksymalnej fazy zaćmienia nie było jednak bardzo ciemno. Około godzinę po zaćmieniu zaczęło się wypogadzać, a po południu było już bezchmurnie. Z kolei wieczorem spadł śnieg. Całkowite zachmurzenie i opady śniegu odnotowano w Gdańsku. W Słupsku (Stolpe) widać było fazę zaćmienia całkowitego wraz z koroną, szeroką na 1-2 cali (12 cali odpowiada średnicy tarczy słonecznej), a także gwiazdy. W Chełmnie (Kulm) G. Hagen z Królewca był w stanie jedynie zanotować dość precyzyjnie początek zaćmienia całkowitego oraz przez krótką chwilę dostrzec koronę słoneczną, szerokość której ocenił tylko na 1’ (zapewne chodziło tylko o jej najjaśniejszą część - koronę wewnętrzną). Ciemność w czasie fazy całkowitej ocenił jako znaczną – nie dało się czytać pisma, sporządzonego ołówkiem. Później Słońce ukazało się dopiero jak sierp po fazie całkowitej. Stosunkowo dobrze zaćmienie było widoczne w Toruniu (Thorn), choć było nieco chmur, tam także zapadły głębokie ciemności. Niestabilna sytuacja polityczna (dopiero drugi rok istnienia Królestwa Polskiego) nie przyczyniła się do ówczesnego rozwoju astronomii w dzisiejszej Polsce centralnej i wschodniej, chociaż dokładnie w dniu 19 listopada 1816 r. wydano zgodę na utworzenie Uniwersytetu Warszawskiego. Z Warszawy właśnie doniesiono, iż było widać wąski sierp słoneczny od dolnej strony (która to informacja jest błędna lub przekłamana, ponieważ niezaćmiona pozostała górna niewielka część Słońca). Nie wiadomo, kto był autorem tego doniesienia – można o to podejrzewać Franciszka Armińskiego, późniejszego twórcę Obserwatorium Warszawskiego. W Ołtarzewie na zachód od Warszawy świadkiem zaćmienia był Michał Toczyski, co opisał w swoim pamiętniku pod r.1816. Podaje w nim informacje o znacznych ciemnościach, kiedy to trzeba było zapalać świece oraz o przestraszeniu się ptaków. Mylnie jednak podaje porę zaćmienia jako popołudnie. W Krakowie byli gotowi na zjawisko astronomowie, ale dyrektor obserwatorium Józef Łęski raportował o całkowitym zachmurzeniu z opadami śniegu i o tym, że 8 mil dalej była bardzo dobra pogoda. Mimo złej pogody zaćmienie i tak wywołało wrażenie na obserwatorach, co możemy przeczytać we wspomnieniach Sabiny Grzegorzewskiej, wówczas młodej osoby mieszkającej w Krakowie (niestety, nie podała ona bliższych informacji o samej obserwacji). Podobnie było we Wrocławiu, gdzie odnotowano jedynie ciemności, przypominające zmierzch. Natomiast w Kłodzku (Glatz) przy dobrej pogodzie znaczne zaćmienie częściowe z powodzeniem obserwował generał Lindener, który zauważył m.in. „latające cienie” w okolicy fazy maksymalnej oraz odnotował spadek temperatury o 2 stopnie. Świadkiem zaćmienia był także sekretarz gubernialny ze Lwowa Lorenz, który w drodze do Lwowa zatrzymał się celowo nieopodal Radymna k.Jarosławia. Obserwował on szybkie przesuwanie się cienia Księżyca po powierzchni Ziemi na tle zaśnieżonego krajobrazu. Czas trwania fazy całkowitej ocenił na 14 sekund. Z tego samego regionu pochodzi także wzmianka w kolejnym pamiętniku, którego autorem był Marcin Smarzewski w miejscowości Maślatycze (obecnie na terytorium Ukrainy, niedaleko od granicy z Polską, na wschód od Przemyśla). Zanotował on znaczne ciemności przy zachmurzonym niebie akurat w czasie swojego polowania. Niestety, zła pogoda tego dnia skłania do wniosku, iż trudno będzie znaleźć kolejne raporty obserwacyjne.