Miłośnicy i protektorowie astronomii

Z Archiwum historyczne PTMA
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
str. 385, numeru 25 z dnia 21 czerwca 1908
str. 386, numeru 25 z dnia 21 czerwca 1908
str. 387, numeru 25 z dnia 21 czerwca 1908
str. 388, numeru 25 z dnia 21 czerwca 1908

MIŁOŚNICY I PROTEKTOROWIE ASTRONOMII

Sarkastyczne przysłowie: „Ne sutorultra crepidam“ nie tylko że pełne jest złośliwości, ale nadto musi dopuszczać bardzo wiele wyjątków. Dzieje się to dlatego, że człowiek często, będąc niezadowolonym z obranego sobie zawodu, uprawia z zamiłowaniem, odpowiadającem wrodzonym skłonnościom, tę lub inną gałąź sztuki lub nauki. Myśl, nieznajdująca w pobliżu oparcia, biegnie ku wyżynom, dającym odpowiedniejszy pokarm dla ducha. Wobec nieumiejętnie obranego zawodu, dającego jedynie podstawę bytu, wrodzone skłonności wcześniej czy później biorą górę, skąd wynika, że szewc nie zawsze pilnuje tylko kopyta.
Mamy najlepsze tego dowody w historyi astronomii i śmiało utrzymywać możemy, że większość wiadomości astronomicznych, które dziś posiadamy, zawdzięczamy miłośnikom tej „królowej nauk", lub też takim uczonym, którzy zaczęli swe studya jako miłośnicy i dopiero znacznie później stali się astronomami zawodowymi. Wiemy, że Kopernik był kanonikiem i lekarzem, a pomimo tego najgenialniejszym astronomem, który „wstrzymał słońce, ruszył ziemię. Kepler, będąc teologiem, stwarza znane prawa mechaniki niebieskiej. Pomiędzy jezuitami znajdujemy takie nazwiska jak: Secchi, Rosa, Seadgreeyes, Ferrari, Perry, Denza, Braun, Fengi; proboszcz Fabricius pierwszy spostrzega plamy na słońcu, a proboszcz Dorffel pierwszy określa rzeczywistą drogą komet. W młodości swej teologię studyowali: astronom francuski Flammarion, dalej Littrow starszy, Bradley, Challis, Cacciatorre, Lacaill, Papę. Muzykiem był Herszel, odkrywca Uranusa, muzykiem był też Szymon Mayer, zwany Mariusem. W młodości swojej Bessel i Baily byli subiektami handlowymi; pierwszy — największy później astronom niemiecki, drugi—zasłużony prezes „Royal astronomical Society “. Leverrier był tylko poborcą, a jednak z uchyleń Uranusa odkrył zapomocą rachunku planetę Neptuna, którego dopiero znacznie później zobaczył przez teleskop Galie.
Zegarmistrzami byli: amerykanin W. C. Bond i dwaj astronomowie duńscy: Hansen i Schiellarup. Tycho Brahe, Burnbam i Henderson z zawodu uprawiali adwokaturę. Nasmyth, będąc fabrykantem, robił obserwacye nad księżycem. Kupiec bławatny Groombridge czynił spostrzeżenia nad gwiazdami stałemi. Fabrykant papieru Warren de la Rue pierwszy zastosował fotografię do astronomii. Kupiec żelaza Swift odkrywa liczne komety. Nauczyciel domowy Lambert zostaje członkiem akademii berlińskiej. Właściciele księgarni Engelmann i Klein znani są w literaturze astronomicznej. Lekarzami oprócz Kopernika, byli: Fabricius, Lansberg, Olbers, Oppolzer, którego znany jest „kanon zaćmień", dalej South, mierzący gwiazdy podwójne, Dawes i Gruithuisen, chirurg połowy. U nas posiadał naukowo czynne własne obserwatoryum astronomiczne lekarz wolnopraktykujący w Płońsku, Jędrzejewicz. Farmacya może też poszczycić się Schwabem, który odkrył okres plam słonecznych, a Brewster i Wilson byli aptekarzami, ostatni był profesorem astronomii w Glasgowie. Heweliusz, Carrington, Lassel, Krieger, będąc właścicielami browarów, porobili wiele nowych spostrzeżeń: Heweliusz osadza na niebie Tarczę Sobieskiego, Lassel odkrywa księżyce Neptuna, Uranusa (Aryela i Umbryela), Saturna (Hyperyona) i wiele mgławic. Malarstwo uprawiali Lahire i Goldschmidt. Pedagogią zajmowali się Madler, Heis, Delambre, a Weber, jako nauczyciel ludowy (w młodości pasterz bydła) znany jest jako spostrzegacz plam na słońcu i obserwator gwiazd zmiennych. Falb, z początku czeladnik krawiecki, później teolog, zostaje astronomem i meteorologiem, przepowiadaczem (niefortunnym) pogody.
Amerykański astronom, stolarz Hall, odkrywa księżyce Marsa; Bruhns ślusarz zostaje dyrektorem obserwatoryum astronomicznego w Lipsku. Oficer artyleryi i rolnik Bogusławski obejmuje stanowisko dyrektora obserwatoryum we Wrocławiu. Dębowski ziemianin mierzy odległości gwiazd podwójnych. Wieśniak Arnold odkrywa kometę 1682 roku, a inny wieśniak Palitzsch oznacza okres zmienności Algola. Nie usiłując wyliczyć tu wszystkich miłośników astronomii, zasłużonych w dziejach nauki o niebie, nadmieniamy, że historya notuje i kobiety, jako kapłanki Uranii. Już w V-tym wieku Hypatia zajmowała się astronomią, przechodząc zaś do czasów nowszych widzimy, że Karolina Herschel wraz z bratem swoim Wilhelmem robiła obliczenia astronomiczne, a sama znalazła kilka nowych komet i kilkanaście mgławic. Maria Cunitz ogłasza nowe tablice astronomiczne. Pani Lepaute przez lat 10 rachowała efemerydy paryskie, a wraz z astronomem Clairaut obliczała zwichnięcia komety Halleja. Pani Pierry wykładała astronomię z katedry w Paryżu.
Agnieszka, Teresa i Magdalena Manfredi, siostry astronoma Eustachego, długi czas rachowały efemerydy bolońskie. Krystyna, żona Tychona Brahego, pomagała mężowi w zajęciach obserwacyjnych. Marya Eimert z mężem I. H. Mullerem zajmowała się astronomią. Żona naszego Heweliusza pomagała w pracy astronomicznej swemu mężowi. Księżna Puzynina zapewne dobrze znała astronomię, podług słów J. K. Steczkowskiego, kiedy ją do tego stopnia polubiła, że nie szczędziła znacznych kosztów na założenie obserwatoryum w Wilnie i zaopatrzenie go narzędziami, jak naówczas bardzo kosztownemi. Rzadki to bardzo przykład ofiarności prywatnej u nas na cele czysto naukowe.
Inaczej pod tym względem ma się Ameryka, tam mecenasowie astronomii występują w znacznej liczbie, albo zakładają własnym kosztem nowe obserwatorya, albo wspomagają już istniejące przez ofiarowanie drogich przyrządów lub też wydają dzieła naukowe astronomów, zwykle ludzi niezamożnych, których dzieła więc inaczej nie mogłyby ujrzeć światła dziennego. Obywatel amerykański James Lick znacznym kosztem buduje znane pod tą nazwą obserwatoryum. Yerkes w odległości 75 mil od Chicago stawia dostrzegalnię, której 40-to calowy teleskop daje powiększenie dochodzące do 3750 razy, a w razie sprzyjających warunków atmosferycznych i więcej. Dudley buduje obserwatoryum astronomiczne w Albany, Laws w Kolumbii, pani Morrisón w Glasgowie, dalej Mitchell, Longworth i Kilgour w Cincinnati na górze Lovkont. Wielu amerykanów poświęcało duże kapitały na organizacyę wypraw naukowych (zaćmienia słońca), do nich należą: Carnegie, Vanderbilt, Rockefeller, Mills, Crocker, Hooker i wielu innych. Z europejczyków, protektorów gwiazdziarstwa, zauważymy: braci Sina budujących obserwatoryum w Atenach, d-ra Remeisa w Bambergu, dalej Newall ofiarowuje uniwersytetowi w Cambridge 25-cio calowy teleskop, Thompson 26-cio calowy astrograf w Greenwich, a Lassel dla tegoż obserwatoryum 24-ro calowy refraktor, baron Rolhschild zasila dostrzegalnię wiedeńską 15-to calowym ekwatoryałem, Kuffner buduje w Wiedniu obserwatoryum prywatne z 10-cio calowym teleskopem. Treitl zapisuje na cele nauki 2 200 000 koron, z których pewna część idzie na cele astronomii. „U nas inaczej". Może, dumni posiadaniem najgenialniejszego z astronomów, Kopernika, sądzimy, że naród polski już swoje odrobił, sława tego męża pozwala nam już spać spokojnie, myślimy może: niechaj inne narodowości wystawiaią swoich Koperników, my już to zrobili śmy. To jednak byłby conajmniej dziwny sposób myślenia. Nauka żyje, doskonalić się musi, i dziś nie jesteśmy w stanie utrzymywać, ażeby już wszystko było nam znane z niezbitą pewnością.
Przecież nie wykształceni tylko tak utrzymywali już za czasów Ptolemeusza. „Trzeba z żywymi naprzód iść“. Dobrze, ale powiedzą nam, skąd wziąć na to odpowiednich środków, przecież chcąc w myśl dzisiejszych wymagań nauki zaopatrzyć w niezbędne przyrządy obserwatoryum astronomiczne, to na to trzeba milionów, a przynajmniej setek tysięcy rubli, a potrzebniejszych rzeczy jest bardzo dużo i naród nasz jest ubogi. Naród, który może sobie pozwalać na wiele wesołych zbytków, naród, który na sam tylko alkohol wydaje 32 miliony rubli corocznie, nie jest chyba tak bardzo ubogi. Odetnijmy tylko te 2 miliony, a zbudujemy za nie dostrzegalnię, której pozazdrości nam nawet Ameryka.
Do tego jednak potrzeba większego uświadomienia, potrzeba szkół wogóle, szkół, w których astronomia byłaby należycie wykładana. Czyż potrzeba tu dowodzić znaczenia wychowawczego astronomii? Przypomnijmy tylko słowa jednego z niedawno mianowanych nieśmiertelnych, Henryka Poincarćgo, że „gwiazdy ślą nam nietylko owo światło widzialne i grube, które wpada do naszych oczu cielesnych, lecz również światło niezrównanie subtelniejsze, które oświeca umysł nasz. Ten sam Poincare mówi: „Być może, że gwiazdy nawet pouczą nas kiedyś co do życia; wydaje się to snem bezmyślnym i bynajmniej nie widzę, jak mógłby się on urzeczywistnić? Czyż jednak przed stu laty chemia gwiazd nie wydawałaby się marzeniem bezmyślnem?.
Krzewienie zdrowych pojęć wśród szerokiego ogółu to jedyna potężna broń przeciw masie zabobonów i przesądów, których nie są pozbawione nawet warstwy tak zwane inteligentne.
I niedziw, astronomia u nas traktowana jest bardzo po macoszemu. Dowodem tego choćby ostatnia wystawa przyrodnicza, na której nie udzielono nawet skromnego kącika tej „królowej nauk", w którym mogłaby być oglądana i podziwiana. Nie zapominajmy przecież, że „do pojmowania przyrody uzdolniła umysł nasz astronomia, że pod ustawicznie zachmurzonem i pozbawionem gwiazd niebem sama nawet "ziemia byłaby dla nas wiecznie niepojęta". Zanim jednak nastąpi pewne uświadomienie, o którem mówiliśmy, pożądanemby było założenie u nas towarzystwa astronomicznego ściśle naukowego lub też towarzystwa miłośników i protektorów astronomii. Mielibyśmy wówczas instytucyę wyraźnie dążącą do obalenia przesądów i zabobonów, mielibyśmy pewną ilość pracowników poważnych na niwie dotąd leżącej ugorem, mielibyśmy może swoje efemerydy, a może nawet wiekopomne dzieło Mikołaja Kopernika: „O obrotach ciał niebieskich," będąc dziś zupełnie wyczerpane, doczekałoby się nowego wydania, bo jeżeli filolodzy myślą o zapomnianych poetach i prozaikach, to obowiązkiem przyrodników myśleć o niezapomnianych mężach nauki.
Dr. Feliks Przypkowski