1962

Z Archiwum historyczne PTMA
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania

Urania 2/1962, str. 43-45, Z korespondencji - W Sprawie obserwacji w PTMA

Nie rzadko można spotkać wśród członków Towarzystwa zdanie, że nasza działalność obserwacyjna nie stoi na zbyt wysokim poziomie.
Trzeba przyznać rację takim wypowiedziom, gdyż o ile na temat poziomu prac wykonywanych przez obserwatorów można by dyskutować, o tyle upowszechnienie ruchu obserwacyjnego w Towarzystwie jest raczej problematyczne. Kilka nazwisk, paru bardzo dobrych, doświadczonych i ofiarnych obserwatorów nie ratuje sytuacji w skali całego Towarzystwa.
Ogólna liczba członków PTMA prowadzących mniej lub więcej systematyczne obserwacje sięga kilkudziesięciu. Dokładniejszej liczby nie sposób podać gdyż nie prowadzi się systematycznej ewidencji obserwatorów.
Prawie cała działalność obserwacyjna w Towarzystwie opiera się na grupie "słoneczników" zgrupowanych wokół prof. Mergentalera, kilkunastu obserwatorach Sekcji Gwiazd Zmiennych prowadzonej przez dr. A. Wróblewskiego, Podsekcji Krakowskiej specjalizującej się w obserwacjach gwiazd zmiennych zaćmieniowych, oraz jedynym Ludowym Obserwatorium PTMA w Gdańsku prowadzonym przez niestrudzonego p. L. Wohlfeila. Inne Sekcje posiadają raczej lokalny charakter, a przeciętny członek Towarzystwa często nie wie nawet o ich istnieniu. Dla pełnego obrazu należy dodać cały szereg indywidualnych obserwatorów na terenie całego kraju, którzy prowadzą, a raczej dokonują, najczęściej przypadkowe, nieplanowe obserwacje, kończące swój żywot w dziennikach obserwacyjnych.
Dotykamy tu kolejnej bolączki naszego ruchu obserwacyjnego. Mam na myśli prawie całkowity brak publikacji dokonywanych obserwacji. "Wydaje się, że "Urania" i "Dodatek Naukowy" w swej obecnej formie nie rozwiązuje problemu. W wyjątkowej (choć też nie zadowalającej) sytuacji są tu "słonecznicy", którzy mogą być pewni, że obserwacje przesłane do Wrocławia zostaną wykorzystane, a również obserwatorzy gwiazd zaćmieniowych, którzy mogą publikować swoje "minima" w "Eclipsing Binaries Curculars". Choć i tu znajdzie się "ale" .. - dorobek obserwatorów PTMA, dorobek Towarzystwa, "ginie" pod firmą uniwersyteckiej placówki.
Sprawy o których piszę były już niejednokrotnie poruszane na łamach "Uranii" (nr 1/61 i 2/61). Dotychczasowe Sekcje Obserwacyjne nie potrafiły rozwinąć, mimo niewątpliwych osiągnięć obserwacyjnych, szerszej działalności. Szerszej, w znaczeniu amatorskiej działalności wszerz, gdy astronom zawodowy działa w głąb (jak pisze prof. W. Zonn w "Uranii" nr 11/61). Nazwiska nowych obserwatorów - trzeba to przyznać ze smutkiem - należą do rzadkości. Problem jest - moim zdaniem - poważny i wymaga rozwiązania.
W ostatnim czasie daje się zauważyć pewna poprawa na tym polu. Pojawiają się nowe dostrzegalnie. Powstała Stacja Astronomiczna PTMA w Szczecinku, postępuje budowa dostrzegalni we Wrocławiu, zbliża się do szczęśliwego końca przebudowa kopuły obserwacyjnej w Opolu, rozpoczęła się budowa Stacji Astronomicznej w Niepołomicach pod Krakowem i wreszcie najmilsza chyba wiadomość: przystąpiono do prac remontowych w wydzierżawionym przez PTMA budynku Obserwatorium w Częstochowie (patrz notatka w "Uranii" 4/61). Wzrasta ilość instrumentów będących w dyspozycji członków Towarzystwa, głównie poprzez szlifowanie optyki do teleskopów zwierciadlanych. Wzrastają możliwości ruchu obserwacyjnego.
W takiej sytuacji poważniejsze wyniki można osiągnąć przez zwiększenie liczby obserwatorów, a przede wszystkim poprzez lepsze wykorzystanie czasu przeznaczonego na obserwacje, przez lepsze metody pracy, przez specjalizację obserwatorów.
Nasuwa się tu oczywisty wniosek: obserwatorzy, amatorzy własnego wkładu do nauki, muszą stworzyć - w ramach Towarzystwa o szerokich celach popularyzacji astronomii - własną, silną organizację. Proponuję zalegalizować sytuację, która zaczyna się coraz wyraźniej rysować w światku obserwatorów (np. notatka w "Uranii" nr 10/61). Zreorganizować czy utworzyć (mniejsza o słowo) Centralne Sekcje Obserwacyjne PTMA wyspecjalizowane w pewnych dziedzinach obserwacji (Słońca, gwiazd zmiennych, sztucznych satelitów Ziemi, meteorów, obserwacji specjalnych). Sekcje takie należy spopularyzować. W "Uranii" Sekcje powinny zamieszczać stałe komunikaty czy sprawozdania ze swej działalności. Wszyscy członkowie wozdania ze swej działalności. Wszyscy członkowie P.T.M.A. powinni wiedzieć o ich istnieniu. Sekcje powinny zrzeszać obserwatorów prowadzących obserwacje w pewnej specjalności. Sekcje powinny troszczyć się o jakość i ilość obserwacji, powinny publikować swój dorobek, choćby w postaci powielanego, periodycznego "Biuletynu". Sekcje powinny organizować doroczne spotkania obserwatorów (jak to zapoczątkowali "słonecznicy" w 1960 r.). W Towarzystwie muszą się znaleźć fundusze na te cele. Swoją wypowiedź traktuję jako przyczynek do dyskusji zapoczątkowanej przez prof. Zonna w listopadowym numerze "Uranii".
Andrzej Słowik - Kraków

Urania 3/1962, str. 91, Kronika PTMA - Z działalności Oddziału Krakowskiego PTMA

Na zakończenie roku 1961 Oddział Krakowski zorganizował - wspólnie z Polskim Radiem i Krakowskim Oddziałem Polskiego Towarzystwa Astronautycznego - imprezę estradową p. n. "Spotkanie w Kosmosie", połączoną ze "zgaduj-zgadulą" na tematy astronomiczno-astronautyczne.
Blisko 200 osób zgromadzonych w stylowej sali Krakowskiego KMPiK przez 2 godziny bawiło się oglądając występy krakowskich artystów estradowych oraz uczestnicząc w turnieju na najlepszą anegdotkę "kosmiczną".
Impreza została zorganizowana i przeprowadzona z myślą podania w lekkiej formie szeregu wiadomości astronomicznych. Również tematyka pytań "zgaduj-zgaduli" została dobrana w ten sposób, by audycja, odtworzona przez krakowską rozgłośnię Polskiego Radia w dniu 2 stycznia 1962 r., była przystępna dla najszerszego kręgu słuchaczy.
A. Słowik

Urania 5/1962, str. 151-152, Z korespondencji - Obserwacje astronomiczne członków PTMA

W sprawie tej, tak ważnej, ożywia się dyskusja. Jako redaktor "Dodatku naukowego do Uranii" chciałem dodać kilka uwag.
Wydaje mi się, że liczba kilkudziesięciu obserwatorów PTMA jest wynikiem zaistniałych warunków. Tak się bowiem składa, że nie mając do dyspozycji obserwatorów z odpowiednim wyposażeniem możemy liczyć jedynie na wizualne dostrzeżenia fotometryczne, a te wymagają przecież specjalnego talentu. Dodajmy do tego konieczność niedosypiania przy równoczesnych studiach czy pracy zawodowej, dużą ilość pracy rachunkowej, jakiej wymaga wyzyskanie zebranego materiału i wreszcie słabe widoki opublikowania wyników- wszystko to nie może zbytnio zachęcać obserwatorów. Nie nadążamy też wydrukowaniem ich prac. Zapewne tym tłumaczy się fakt, że niektóre ośrodki PTMA ze szkodą dla organizacji macierzystej oddają swoje plony obserwacyjne innym instytucjom naukowym. Jest to niewątpliwie nienormalny objaw, który należało by usunąć.
Jest znamienne, że w ostatnich sześciu latach ukazały się drukiem zaledwie trzy roczniki ,.Dodatku". Dlaczego? Powodem był notoryczny brak środków finansowych nawet na najmniej kosztowną metodę kliszową. Czy nie mogliby nasi planiści tej sprawy znormalizować, podobnie jak to zrobiono z "Uranią", której "Dodatek" jest przecież trzynastym zeszytem? Należałoby wstawić w coroczny budżet PTMA na ten cel kwotę, która stanowi zaledwie 1-2% ogólnych wydatków. Da się to z łatwaścią wygospodarować. Dlaczego "Dodatek" pozostawia się poza nawiasem budżetu? Idzie przecież nie tylko o podtrzymanie za palu do obserwacji, który udało się wzniecić, ale i o prestiż wobec obserwatoriów zagranicznych, które nadsyłają regularnie komplety swych wydawnictw o wartości przewyższającej wielokrotnie nasze koszta wydawnicze. Tego nie można nie doceniać.
J. Gadomski

Urania 7/1962, str. 211, Komunikat PTMA - Wczasy pod gwiazdami

Wzorem lat ubiegłych i w bieżącym roku Zarząd Główny PTMA wspólnie z Oddziałem Krakowskim organizuje zajęcia obserwacyjne na szczycie Turbacza w Gorcach.
W okresie od 6-19 sierpnia br. odbędzie się turnus o charakterze wczasowym, podczas którego uczestnicy pod kierownictwem instruktora będą mogli uzupełniać swoje wiadomości astronomiczne i prowadzić obserwacje, korzystając z instrumentów dostarczonych przez Oddział Krakowski PTMA i Obserwatorium Astronomiczne UJ.
Uczestnicy zostaną zakwaterowani w luksusowym schronisku PTTK na Turbaczu. Bliższych informacji udzielają Sekretariaty Oddziałów Towarzystwa oraz Administracja Zarządu Głównego PTMA - Kraków, ul. L. Solskiego 30 m. 8.
Organizatorzy proszą o wcześniejsze zgłoszenia z uwagi na ograniczoną ilość miejsc.

Urania 9/1962, str. 280-281, Z korespondencji - PTMA szkołą obserwatorów

Artykuł prof. Zonn a pt. "Rola miłośnika astronomii" (Urania 11/1961, str. 322) zainicjował bardzo ciekawą i pożyteczną dyskusję. Warto bowiem zastanowić się nad tym zagadnieniem. Jak wiemy celem naszego Towarzystwa jest "popularyzacja nauki Kopernika w Jego ojczyźnie". Zasadniczo postulat ten nasze Towarzystwo spełnia, z tym jednak zastrzeżeniem, że należałoby bardziej rozwinąć działalność obserwacyjną miłośników. Temu zagadnieniu PTMA dotychczas zbyt mało poświęcało uwagi. Można właściwie powiedzieć, że gdyby nie prof. Mergentaler i dr Wróblewski, to miłośnicy-obserwatorzy nie byliby w ogóle zorganizowani. Niektóre oddziały PTMA nastawiły się wyłącznie na działalność odczytową. Niestety, odczyty te nie zawsze cieszą się powodzeniem i w wielu wypadkach frekwencja na nich jest bardzo mała (6-10 osób). Dziwić się temu zbytnio nie należy, o ile bowiem odczyty z innej dziedziny (np. dra Zabińskiego o życiu zwierząt) są zrozumiale dla szerszego ogółu, to odczyty astronomiczne (i w ogóle na temat nauk ścisłych) wymagają odpowiedniego przygotowania i pewnego wysiłku ze strony słuchacza. Wydaje się więc, że na kilka dni przed odczytem należałoby urządzać masowe pokazy nieba. Widok gór na Księżycu czy też pierścieni Saturna robią duże wrażenie i są najlepszą "reklamą". A co ważne, pobudzają ciekawość i wiele pytań, na które odpowiedź znaleźć można w odczycie. Należałoby również wykorzystywać zjawiska astronomiczne jak np. zaćmienia i w przede dniu tych zjawisk organizować odczyty na ich temat, zaś w dniu zjawiska urządzać masowe ich pokazy za pomocą lunet.
Ale przecież działalność PTMA to nie tylko odczyty. Należy wykorzystać fakt, że bogowie dla miłośników gwiaździarstwa byli bardzo łaskawi (mogą nam tego pozazdrościć miłośnicy innych nauk). Przecież laboratorium astronoma - niebo, jest to samo tak dla astronoma zawodowego jak i miłośnika. Z tego też względu PTMA winno więcej uwagi poświęcać miłośniczym obserwacjom. Nie chodzi tu oczywiście o "gapienie się na niebo" jak to nazywa prof. Zonn, ani też o obserwacje w rodzaju takich, których świetny przykład w bratnim miesięczniku "Rise Hvezd" dał Zdenek Kviz: " ...kiedy wczoraj bylem z babcią na spacerze, to widziałem jak świecił Syriusz. Bardzo mrugał i zmieniał barwy, a było to dokładnie o godzinie 20 i 30 min., bowiem zegar na wieży wybijał właśnie godziny". Zrozumiałe jest, że miłośnikowi trudno jest oprzeć się pokusie, aby podczas pogodnej nocy nie skierować swej lunety na Księżyc czy też Saturna. Zaś odszukanie na niebie na podstawie katalogu gwiazd lub atlasu, jakiejś mgławicy lub gromady gwiazd daje miłośnikowi wielką satysfakcję. Jednak systematyczne obserwacje o wytkniętym z góry celu i programie są o wiele ciekawsze i dają miłośnikowi dużo więcej wrażeń. Ma on jednocześnie przyjemność, że chociaż w ten skromny sposób przyczynia się do rozszerzenia naszej wiedzy o Wszechświecie. Pewnie, że obserwacje takie wymagają ze strony obserwatora większego wysiłku i wyrzeczeń. Wiem z własnego doświadczenia, że nieraz przy niepewnej pogodzie aby nie stracić "dnia słonecznego ", rezygnuję z kina lub spaceru. Poza tym systematyczne obserwacje obranego obiektu skłaniają miłośnika do pogłębienia swej wiedzy. Przy okazji "głośnych" zjawisk astronomicznych (np. ostatniego złączenia pięciu planet) sąsiedzi zwracają się do niego o bliższe szczegóły i wyjaśnienia. A podczas takiej bezpośredniej rozmowy miłośnik astronomii ma możność popularyzować naukę o niebie, i to nieraz z większym skutkiem niż niejeden odczyt.
Słuszną więc propozycję dal p. Słowik z Krakowa (Urania 2/1962, str. 43), aby przy PTMA utworzyć Centralne Sekcje Obserwacyjne, które publikowałyby obserwacje swych członków we własnym Biuletynie. Wydaje się, że projekt ten należy przeobrazić w rzeczywistość i to jak najszybciej, nawet gdyby to miało być kosztem podniesienia wysokości składki członkowskiej. Korzyść z tego dla miłośników-obserwatorów byłaby ogromna. Możnaby bowiem prowadzić odpowiednie szkolenie obserwatorów, którzy dotychczas obserwują "jak kto umie", a tym samym podnieść jakość obserwacji. Słuszny więc wydaje się wniosek, aby obserwacje miłośnicze były jednym z zasadniczych celów naszego Towarzystwa a PTMA stało się szkołą obserwatorów.
St. R. Brzostkiewicz - Dąbrowa Górn.

Urania 10/1962, str. 310-312, Kronika PTMA - Trzecie spotkanie obserwatorów Słońca

Sekcja Obserwacji Słońca, bo tak można już określać "Słoneczników" jest jedną z najruchliwszych grup obserwacyjnych w PTMA. W dniu 28 czerwca 1962 r. z inicjatywy i pod kierunkiem prof. dr J. Mergentalera odbył się we Wrocławiu trzeci z kolei Zjazd Obserwatorów Słońca, który zorganizowany został przez oddział Wrocławski PTMA. Na zjazd przybyli: M. A. Abramowic z Gdańska, A. Barbacki - Nowy Sącz, S. R. Brzostkiewicz Dąbrowa Górnicza, J. Kazimierowski - Kalisz, A. Klimek - Chorzów, dr J. Pagaczewski - Kraków, A. Słowik - Kraków, W. Szymański - Dąbrowa Górnicza, J. Ulanowicz - Ostrowiec Swiętokrzyski, J. Wieczorek - Grodziec k. Będzina; ogółem w Sympozjum brało udział 16 osób.
Otwarcia zjazdu dokonał prezes oddziału Wrocławskiego mgr inż. A. Szafkowski, życząc uczestnikom pomyślnych obrad i osiągnięcia jak największej korzyści z doszkolenia. Zgodnie z przyjętym już zwyczajem przed rozpoczęciem konferencji uczestnicy Sympozjum zapoznali się z instrumentarium Instytutu Astronomicznego Uniwersytetu Wrocławskiego, po którym oprowadzał i udzielał obszernych objaśnień mgr B. Rompolt. Po zwiedzeniu obserwatorium wygłoszone zostały dwa referaty : dra A. Stankiewicza "Pola magnetyczne na Słońcu" i prof. Mergentalera "Wiatr słoneczny".

Następnym punktem w programie zjazdu były sprawozdania obserwatorów Słońca z działalności obserwacyjnej, oraz sprawa zorganizowania w PTMA Sekcji Obserwacji Słońca i podniesienie jakości obserwacji. W sprawozdaniach swych obserwatorzy zapoznawali kolegów ze stosowaną przez siebie metodą przy obserwacji Słońca i dzielili się doświadczeniem na tym polu. Pierwszy zabrał głos kol. Abramowicz, który w dniu 28 maja 1962 r. obserwował rozbłysk na Słońcu. Potwierdzić jednak tego nie było można, ponieważ Obserwatorium Wrocławskie nie otrzymało jeszcze z Instytutu Fraunhofera z Freiburga "mapy" Słońca z tego dnia. Kol. kol. Kazimierowski i Ulanowicz zwrócili się do prof. Mergentalera z prośbą o udostępnienie obserwatorom na bieżąco liczb Wolfa przesyłanych przez Obserwatorium Wrocławskie do Obserwatorium Federalnego w Zurichu. Dane te ułatwiłyby poszczególnym "słonecznikom" nabrania wprawy przy rozpoznawaniu grup plam słonecznych, co szczególnie trudne jest w czasie maksimum. Ze stosowaną w Obserwatorium Wrocławskim metodą przy wizualnych obserwacjach fotosfery Słońca zapoznał "słoneczników" mgr J . Jakimiec. Obserwatorów Słońca z Planetarium w Chorzowie reprezentował kol. Klimek. Zakomunikował on o rozpoczęciu w Chorzowie obserwacji protuberancji słonecznych, z których sprawozdania przesyłane będą do Wrocławia. Opracowaniem map fotosfery dla poszczególnych rotacji Słońca zajmuje się kol. Słowik, który obserwacji plam słonecznych dokonuje bezpośrednio w okularze lunety, a na ekranie wyznacza współrzędne heliograficzne grup. Według kol. Szymańskiego każdy "słonecznik" winien być jednocześnie badaczem obserwowanych zjawisk na Słońcu. Na podstawie własnych dociekań doszedł on do wniosku, że 19 cykl aktywności Słońca powinien być dłuższy od "normalnego" cyklu i minimum winno wystąpić dopiero około 1968 r. Obserwował on ciekawe kształty pochodni słonecznych tzw. "pochodnie pierścieniowe" i apelował do kolegów-obserwatorów o aktywniejszy udział w obserwowaniu tych interesujących, a mało zbadanych zjawisk na Słońcu (w dniu 10 maja 1962 r. pochodnię pierścieniową obserwował również kol. Słowik) . Kol. Brzostkiewicz buduje fotoheliograf o średnicy obiektywu 8 cm i ogniskowej aż 600 cm i za jego pomocą zamierza fotografować Słońce, a na podstawie w ten sposób otrzymanych zdjęć wyznaczać powierzchnie plam i ich współrzędne heliografirzne. Wzorem dla miłośników astronomii nie posiadających własnych instrumentów, a chcących obserwować Słońce może być kol. Wieczorek. Zbudował on sobie lunetkę ze szkieł okularowych i za jej pomocą z powodzeniem obserwuje plamy i pochodnie słoneczne. Obszerne sprawozdanie złożył kol. Barbacki, który co do ilości dni obserwacyjnych bije rekordy wśród polskich "słoneczników". Należy tu zaznaczyć, że za swą działalność obserwacyjną otrzymał on w 1961 r. od Zarządu Głównego PTMA akwafortę z wizerunkiem Śniadeckiego . Kol. Barbacki oznajmił uczestnikom obrad, że na swym domu umieścił tablicę z następującym napisem: "Placówka Obserwacyjna PTMA- Wrocławskiej Centrali "Służby Słońca" i wezwał wszystkich "słoneczników" do pójścia w jego ślady . W dyskusji nad sprawozdaniami obserwatorów Słońca prof. Mergentaler powiedział, że aby ujednolicić obserwacje i podnieść ich jakość projektuje się zorganizowanie we Wrocławiu w 1963 r. kilkudniowego kursu dla obserwatorów. Zwrócił on też "słonecznikom" uwagę na to, że można spodziewać się już plam nowego, 20 cyklu i wezwał obserwatorów do "rywalizacji" w ich odkryciu. Zaś dr Stankiewicz apelował o robienie seryjnych rysunków szybko rozwijających się grup plam słonecznych, bowiem rysunki takie pozwoliłyby lepiej poznać ich procesy rozwojowe.

Wreszcie przystąpiono do sprawy zorganizowania w PTMA Sekcji Obserwacji Słońca. W dyskusji wynikło szereg kwestii wskazujących na wielką różnorodność metod i form, jak i niedostateczną jeszcze popularność tych tak prostych i dostępnych dla miłośników astronomii obserwacji, jakimi są obserwacje Słońca. Pracująca od 10-ciu z górą lat grupa obserwatorów Słońca jest jeszcze niestety niezbyt liczna i pomimo wysiłków opiekuna - prof. Mergentalera oraz okresowych zjazdów - mało skonsolidowana. Na taką sytuację zwrócił uwagę kol. Słowik, proponując utworzenie sekcji obserwacyjnej, obszernie uzasadniając celowość tej reorganizacji i podając szereg problemów, które sekcja powinna rozwiązać. Na czołowe miejsce wysuwa się konieczność ujednolicenia metod obserwacji Słońca, ich upowszechnienie, zwiększenie liczby nowych obserwatorów oraz dostarczenie im wskazówek do obserwacji. Tezy te zostały jeszcze uzupełnione w dalszej dyskusji, na podstawie której uczestnicy Sympozjum postanowili zorganizować centralną Sekcję Obserwacji Słońca w PTMA, z siedzibą w oddziele Wrocławskim Towarzystwa i pod naukowym kierownictwem prof. Mergentalera. Prezes oddziału Wrocławskiego, mgr Szafkowski, wyraził zgodę na lokalizację sekcji, obiecując dalszą pomoc. Również prof. Mergentaler - dotychczasowy organizator obserwacji Słońca - zapewnił kontynuację naukowego kierownictwa. Na zakończenie obrad wyświetlono trzy filmy astronomiczne: "Zorza polarna" - produkcji radzieckiej, "Życie gwiazd" - produkcji polskiej (scenariusz prof. Zonna) i "Zaćmienie Słońca w dniu 25 lutego 1952 r." - produkcji radzieckiej. Zjazd zakończyło przemówienie prof.
Mergentalera, w którym podziękował "słonecznikom" za współpracę w obserwacjach Słońca i życzył obserwatorom wytrwałości oraz zadowolenia w "podpatrywaniu" zjawisk na Słońcu. W imieniu "słoneczników" kol. Szymański podziękował organizatorom zjazdu za te przyjemnie i pożytecznie dla miłośników astronomii spędzone godziny. Po zamknięciu obrad uczestnicy Sympozjum obecni byli na seansie w Planetarium Wrocławskim.
Stanisław R. Brzostkiewicz
Dąbrowa Górnicza

Urania 10/1962, str. 312-313, Kronika PTMA - Astronomia w Niepołomicach

Niepołomice - miłe podkrakowskie miasteczko, odległe o pół godziny jazdy pociągiem elektrycznym, stało się w ostatnim czasie terenem ekspansji Krakowskiego Oddziału PTMA. Z inicjatywy miejscowego amatora astronomii Zdzisława Słowika, Zarząd Oddziału postanowił stworzyć zamiejską filię i doprowadzić do zbudowania w Niepołomicach placówki obserwacyjnej dla obserwatorów PTMA.
Wykorzystując przyjazne nastawienie miejscowych władz, wyrażające się przede wszystkim w udzieleniu pomocy materialnej, przystąpiono obecnie do realizacji tych planów. W formie czynu społecznego powstaje pawilon obserwacyjny wg projektu wykonanego honorowo przez inż. Edwarda Szeligiewicza.
Zanim w nowopowstałej placówce zostaną dokonane pierwsze obserwacje, aktywni członkowie Oddziału Krakowskiego prowadzą w Niepołomicach akcję popularyzatorską. W jej ramach została zorganizowana w dniach 17-24 czerwca br. wystawa astronomiczna w historycznym niepołomickim zamku.
Otwarcia wystawy dokonał prof. dr Eugeniusz Rybka, który podkreślając rolę astronomii jako nauki i czynnika kształtującego ludzki światopogląd, wyraził radość z powodu wielkiego zrozumienia, jakie wykazuje społeczeństwo w jej upowszechnianiu. Szczególne wyrazy podziękowania skierował mówca do Przewodniczącego MRN w Niepołomicach Władysława Włodarczyka oraz Prezesa Niepołomickiej Spółdzielni Pracy Karola Klimy i Prezesa Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska" Jana Sikorskiego, za pomoc, udzielaną przy budowie Stacji Obserwacyjnej.
Na wystawie zgromadzono szereg eksponatów obrazujących rozwój astronomii od czasów najdawniejszych do dziś. Znalazły się tam instrumenty astronomiczne od starego kwadrantu do lunetki AT-l służącej do obserwacji sztucznych satelitów, mapy i atlasy nieba poczynając od "Uranometrii' Bayera i "Atlasu Coelestis" oraz obszerna literatura astronomiczna. Oprawę plastyczną wystawy stanowiły plansze o tematyce astronomicznej, a wśród nich ogromne zdjęcia Księżyca. Wielkim zainteresowaniem zwiedzających cieszył się "kamień z nieba" - odłamek meteorytu Łowikiego wagi około 6 kg.
Osobną pozycję zajmowały eksponaty obrazujące możliwości i osiągnięcia amatorskie. Zgromadzono tu część dorobku członków Krakowskiego Oddziału PTMA, jak instrumenty, pomoce szkoleniowe oraz wyniki obserwacji. Wśród instrumentów czołowe miejsce zajmował astrograf z obiektywem o średnicy 130 mm wykonany przez Zdzisława Słowika. Zainteresowanie wzbudził nowy polski Atlas Nieba Macieja Mazura, wydawany obecnie przez PZWS, a wystawiony na razie w formie odbitek szczotkowych*).
Wystawa, którą zwiedziło ponad 1000 osób, dobrze spełniła swoje zadanie. Projektuje się udostępnienie tej samej Wystawy w kilku innych podkrakowskich ośrodkach.
A. S.

Urania 11/1962, str. 342-343, Kronika PTMA - Turnus obserwacyjny na Turbaczu

Zgodnie z zapowiedzią (Urania nr 7/1962) odbył się w dniach od 6 do 20 sierpnia hr. turnus szkoleniowo-wczasowy członków PTMA na Turbaczu (1311 m. npm.) w Gorcach. Udział wzięło 14 osób. Reprezentowane były Oddziały PTMA: Katowice, Kraków, Poznań i Warszawa. Uczestnicy byli zakwaterowani na koszt Towarzystwa w luksusowym schronisku PTTK im. W. Orkana. Na wyposażenie instrumentalne składały się instrumenty własne Towarzystwa oraz wypożyczone z Obserwatorium Astronomicznego U.J. w Krakowie dzięki uprzejmości prof. E. Rybki. Znalazły się więc na Turbaczu: luneta "ekspedycyjna" o średnicy obiektywu 203 mm, refraktor Zeiss B o średnicy 109 mm, lorneta Binar Somet 25x100 oraz lunetka AT-l do obserwacji sztucznych satelitów Ziemi.
Pod oba największe instrumenty uczestnicy samodzielnie wykonali drewniane statywy zamocowane w ziemi. Celem turnusu była praktyczna nauka obserwacji dostępnych dla amatorów. Zajęcia odbywały się w każdy pogodny wieczór, trwając do późnych godzin nocnych. W razie zachmurzenia odbywały się zajęcia teoretyczne. W trakcie turnusu uczestnicy nabyli praktycznej umiejętności orientacji na niebie, wyszukiwania słabych obiektów, korzystania z mapy obrotowej i atlasów nieba oraz posługiwania się instrumentem. Osobną grupę ćwiczeń stanowiła nauka prowadzenia obserwacji. W okresie wystąpienia maksimum aktywności roju Perseid prowadzone były zajęcia z zakresu obserwacji meteorów, obejmujące wyznaczanie radiantu oraz godzinową statystykę meteorów. Do zakresu ćwiczeń włączono również naukę obserwacji gwiazd zmiennych i obserwacje aktywności Słońca, wraz z opracowaniem tych obserwacji. Korzystając z obecności na niebie komety Humasona, widocznej w gwiazdozbiorze Wodnika jako obiekt około 6 wielk. gwiazdowej, przeprowadzono również praktyczne ćwiczenia w wyznaczaniu jasności obiektów mgławicowych. W ramach zajęć szkoleniowych uczestnicy wykonali szereg obserwacji samodzielnych - zwłaszcza gwiazd zmiennych zaćmieniowych, dokonując wyznaczenia momentów minimum blasku.

Pogoda w czasie trwania turnusu dopisała, tak że program szkoleniowy i obserwacyjny - przygotowany przez Sekcję Obserwacyjną Oddziału Krakowskiego PTMA - został całkowicie wyczerpany. O celowości tego rodzaju imprez nie trzeba chyba czytelników przekonywać. Świadczą zresztą o tym entuzjastyczne wypowiedzi uczestników turnusu, którzy przekonali się o możliwości nabycia praktycznych umiejętności prowadzenia obserwacji amatorskich o pełnej wartości naukowej. Podkreślić również należy atrakcyjność miejsca - wspaniały klimat i wysokogórską scenerię oraz możliwość uprawiania w ciągu dnia turystyki górskiej, tak, że trzeba się dziwić, czemu stosunkowo tak mała liczba członków Towarzystwa skorzystała z tej okazji. Dodać należy, że niezwykle przychylne ustosunkowanie się kierownictwa schroniska w osobie p. Krzysztofa Konopki, oraz pozostałego personelu, stworzyło wręcz idealne warunki dla wykonania zamierzonego programu - za co w imieniu władz Towarzystwa oraz uczestników turnusu pragnie autor tą drogą złożyć serdeczne podziękowanie.

Warto jeszcze zauważyć, że w czasie trwania turnusu spotkali się członkowie Towarzystwa z różnych Oddziałów, poznając się wzajemnie, wymieniając własne doświadczenia oraz poglądy. W ten sposób dokonano zacieśnienia więzów organizacyjnych i koleżeńskich. Uczestnicy turnusu przeprowadzili także szereg pokazów nieba dla ponad 1000 turystów, wykonując pożyteczną i cieszącą się powodzeniem pracę popularyzatorską.
Turnus prowadził i zajęciami kierował prezes Oddziału Krakowskiego mgr inż. E. Szeligiewicz przy organizacyjnej współpracy kol. A. Słowika z Biura Administracji PTMA i reszty personelu. Po zakończeniu turnusu szkoleniowego, w okresie od 20 do 31 sierpnia br. sześciu członków Sekcji Obserwacyjnej Oddziału Krakowskiego nadal prowadziło intensywne prace obserwacyjne. Pogoda niestety nie była sprzyjająca, jednak pomimo tego dokonano blisko 950 obserwacji gwiazd zmiennych zaćmieniowych, wyznaczając 47 minimów jasności. Wyniki są obecnie opracowywane i zostaną opublikowane w jednym z najbliższych numerów Dodatku Naukowego do Uranii.
Edward Szeligiewicz, Kraków

Urania 12/1962, str. 354-359, Kronika PTMA - Quo Vadis PTMA

"Spośród ludzi, z którymi się zetknąłem, najwartościowsi byli ci, którzy mieli jakieś naukowe hobby". (anonimowy uczestnik ankiety)
Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii istnieje już ponad 40 lat. Zmieniły się przez ten czas formy organizacyjne i zmienili się członkowie Towarzystwa. Ci ostatni niewątpliwie inaczej wyobrażają sobie obecnie cele i zadania PTMA niż założyciele sprzed lat czterdziestu. Czy flammarionowski "model" miłośnika astronomii jest nadal aktualny w dzisiejszych warunkach? Pewną próbą odpowiedzi na to pytanie może być ankieta rozpisana wśród członków Krakowskiego Oddziału PTMA, zrzeszającego 1/5 część wszystkich członków Towarzystwa.
Ankieta została rozesłana wraz z zawiadomieniem o walnym zebraniu Oddziału w marcu 1962 r. Odpowiedzi udzieliło prawie 200 członków (blisko polowa rozesłanych ankiet), stanowiąc w ten sposób pewną reprezentację ogółu członków. Dwanaście pytań ankiety obejmowało w zasadzie 4 zagadnienia: źródła przynależności do Towarzystwa, ocenę pracy Towarzystwa wraz z wnioskami do dalszej pracy, ocenę jego użyteczności z punktu widzenia korzyści odnoszonych przez przeciętnego członka i sugestie dotyczące formy organizacyjnej PTMA oraz ocenę naszego miesięcznika "Urania". Na pierwsze pytanie - jak trafiają do Towarzystwa nowi członkowie? - ankieta odpowiada: ponad 50% zapisuje się samorzutnie po zorientowaniu się, że istnieje tego rodzaju stowarzyszenie, ponad 30% członków to zachęceni przez znajomych, 10% to członkowie z przypadku. Tylko 2% uczestników ankiety to byli członkowie Szkolnych Kółek Astronomicznych, którzy po ukończeniu szkoły wstąpili do PTMA. Ta ostatnia liczba zdaje się wskazywać na jakiś poważny brak w pracy z młodzieżą.

Jako powód przynależności do Towarzystwa najczęściej wymienia się chęć uzupełnienia wiadomości astronomicznych, następnie prenumeratę "Uranii". Tylko 13% uczestników ankiety wyraża w tym miejscu chęć brania czynnego udziału w życiu towarzyskim PTMA. Jako inne powody wymienia się: zamiłowanie, hobby, kontakt z ludźmi o podobnych zainteresowaniach,praktyczny kontakt z astronomią, możność prowadzenia obserwacji, a ponadto tradycje, sentyment a nawet snobizm. Zdecydowana większość członków już przed wstąpieniem do Towarzystwa interesowała się astronomią. Spośród 10% pozostałych większość została zachęcona do bliższego kontaktu z astronomią - przez znajomych. Można stąd wnioskować z dużym prawdopodobieństwem, że trzon członków Towarzystwa to ludzie interesujący się astronomią, którzy trafili do Towarzystwa, by rozszerzyć swoje wiadomości z tej dziedziny. Samo Towarzystwo zaś w słabym stopniu inicjuje te zainteresowania; odnosi się to przede wszystkim do młodzieży szkolnej. Dalsza grupa pytań miała ocenić udział członków w działalności PTMA. Okazuje się, że tylko niepełne 20% członków bierze czynny udział w życiu Towarzystwa, w sposób mniej lub więcej systematyczny. Reszta, uskarżając się przede wszystkim na brak czasu (powszechne!), nie uczestniczy w pracy miejscowego Oddziału. Słaby kontakt z Oddziałem odbija się ujemnie na korzyściach, jakie odnoszą członkowie dzięki przynależności do Towarzystwa oraz stopniu pomocy miejscowego Oddziału w uzupełnianiu wiadomości astronomicznych. W tym ostatnim względzie członkowie liczą raczej na pomoc "Uranii". W liczbie 20% członków, którzy nie odnoszą żadnej korzyści z członkostwa w PTMA, 17% to członkowie nie uczestniczący w życiu Towarzystwa. Również z 42% uczestników ankiety nie udzielających odpowiedzi na to pytanie, 40% nie bierze udziału w życiu Towarzystwa.

Osobnym dla siebie jest problem członków mieszkających z dala od siedziby Oddziału. Są oni prawie całkowicie oderwani od pracy Towarzystwa, z którym łączy ich praktycznie jedynie "Urania". Zresztą pewna ilość członków - około 20% - to wyłącznie czytelnicy naszego miesięcznika, traktujący przynależność do PTMA za formę prenumeraty. Należy się spodziewać, że procent tego rodzaju prenumeratorów jest wyższy, gdy uwzględni się ponad 50% nie nadesłanych odpowiedzi ankietowych. Brak odpowiedzi na ankietę również może być w naszym wypadku wykładnikiem zainteresowania członków życiem Towarzystwa, gdyż autorzy apelowali o zwrot nawet niewypełnionych arkuszy ankietowych, załączając zaadresowaną już i opatrzoną znaczkiem kopertę. Dla ścisłości należy dodać, że niewypełnionych ankiet wróciło 4 (l%), nie wróciło ... 54%. Najpopularniejszymi wśród członków formami działalności Oddziału są pokazy nieba i odczyty. Około 40% odpowiadających na ankietę pragnie brać udział w wycieczkach astronomicznych oraz w zajęciach obserwacyjnych o charakterze ekspedycji. Członkowie domagają się ponadto częstszego organizowania imprez astronomiczno-rozrywkowych w rodzaju "Spotkania w Kosmosie".

1) oraz potwierdzają celowość organizowania seminariów i dyskusji przy czarnej kawie. Z innych form działalności wymienia się pokazy filmowe, odczyty i pogadanki w radio i telewizji, kursy wykonywania instrumentów i seminaria obserwacyjne oraz prowadzenie sekcji specjalistycznych. Zamiejscowi członkowie Towarzystwa, dla których w zasadzie większość imprez organizowanych przez lokalny Oddział jest nieosiągalna, czekają na rozwiązanie "problemu prowincji" w PTMA. Jako półśrodki proponuje się opracowywanie specjalnego biuletynu dla zamiejscowych członków oraz zorganizowanie biblioteki wysyłkowej.

Tak więc podsumowując można powiedzieć, że przeciętny członek Towarzystwa tylko od czasu do czasu może sobie pozwolić na udział w którejś z imprez organizowanych przez Towarzystwo (czyli przez innych członków znajdujących się w podobnej sytuacji); chciałby on wysłuchiwać odczytów, oglądać niebo na pokazach i uczestniczyć w wycieczkach, w zasadzie jednak jest jedynie czytelnikiem "Uranii". Pozostaje jednak dziedzina, w której przeciętny członek Towarzystwa może się wyżyć i znaleźć satysfakcję, jaka jest udziałem zapalonych hobbystów. Ta dziedzina, to samodzielne obserwacje astronomiczne. Czy jednak ta możliwość jest odpowiednio wykorzystywana? Odpowiedzi na pytania ankiety wskazują, że blisko 30% członków (przynajmniej tych, którzy odpowiedzieli na ankietę) posiada jakiś instrument obserwacyjny. Zazwyczaj jest to lornetka lub mała lunetka. Wśród 184 odpowiadających na to pytanie ankiety, 9 posiada teleskopy zwierciadlane. 30% uczestników ankiety podaje, że prowadzi obserwacje astronomiczne. Należy jednak sądzić na podstawie odpowiedzi, że bliższe sprecyzowanie pojęcia "obserwacja" jako spostrzeżenia zanotowanego w dzienniku obserwacyjnym zmniejszy ilość obserwujących w najlepszym wypadku do 10%. Na podstawie odpowiedzi można dalej sądzić, że wielu posiadaczy lornetek nie potrafi wykorzystać możliwości obserwacyjnych, jakie daje ten popularny instrument. Pewna ilość członków pragnie prowadzić obserwacje, jednak z braku bliższych wskazówek ogranicza się jedynie do oglądania nieba. Tak więc i na tym polu przeciętny członek Towarzystwa nie wykazuje szczególnej aktywności. Wydaje się, że "Urania" winna w większym stopniu niż dotychczas i w bardzo przystępnej formie spopularyzować liczne formy obserwacji, dostępne dla amatora dysponującego co najwyżej niewielkim instrumentem. Wykonywanie własnych teleskopów w warunkach amatorskich napotyka częstokroć na liczne przeszkody. Liczne rzesze hobbystów na całym świecie odnoszą nierzadko znaczne sukcesy na polu swoich zainteresowań. Decydujące znaczenie ma tu zwykle stopień zainteresowania i... cierpliwość.

Natomiast w przypadku astronomii panuje powszechnie fałszywe przekonanie, że jest ona "konikiem" mało konkretnym, nie mogącym zaspokoić ambicji amatora. Zadaniem Towarzystwa przede wszystkim "Uranii" -jest wykazanie na przykładach, których jest przecież wiele w historii astronomii i PTMA, jak dalece niesłuszny jest ten pogląd. Kolejnym zagadnieniem, z którym Zarządy Oddziałów spotykają się powszechnie i na codzień jest stosunkowo mała liczba aktywnych członków, udzielających się w pracach Towarzystwa. Ankieta dodatkowo potwierdza stan małej aktywności ogółu członków. Czyżby więc przeciętnemu amatorowi był obojętny fakt istnienia PTMA? Czy odczuwa on potrzebę stnienia Towarzystwa?

Zdecydowanej odpowiedzi udziela tu 95% uczestników ankiety, którzy w wypowiedziach spontanicznie potwierdzają użyteczność i potrzebę istnienia PTMA, często obszernie uzasadniając swoje zdanie. Organizacja jest więc potrzebna i użyteczna - stwierdza ankieta.
Pewnym sprawdzianem stosunku członków do obecnej organizacji Towarzystwa był wybór, jaki mieli dokonać uczestnicy ankiety pomiędzy trzema formami organizacyjnymi: PTMA jako organizacja miłośnicza opierająca się na społecznej pracy członków, PTMA jako organizacja naukowa będąca zapleczem astronomii zawodowej, czy też PTMA jako organizacja usługowa zajmująca się popularyzacją, gdzie członkowie są w zasadzie biernymi klientami-odbiorcami. Analizując ten fragment ankiety można stwierdzić orientacyjnie, że około 60% biorących w niej udział członków wypowiada się, mniej lub więcej "automatycznie", za wersją pierwszą. Należy tu jednak zauważyć, że spośród 113 w ten sposób odpowiadających członków, 85 nie bierze czynnego udziału w życiu i działalności Towarzystwa. Odbiciem takiego stanu rzeczy jest sytuacja wielu Oddziałów Towarzystwa, gdzie procent czynnych członków w stosunku do ogólnej ich liczby jest bardzo mały. W wypadku naszej ankiety - około 10%.
Pośrednie miejsce wśród podanych trzech zajmuje koncepcja PTMA jako organizacji naukowej. Członkowie w swoich wypowiedziach zwracają uwagę na konieczność uwzględnienia tej formy działalności w pracy Towarzystwa, gdyż podnosi to rangę zainteresowań amatorów przynosząc jednocześnie poważne korzyści nauce. Proponuje się zazwyczaj organizację dwupoziomową, tj. miłośniczą prowadzącą jednocześnie działalność naukową.
Tylko niepełne 15% uczestników ankiety wypowiada się za koncepcją PTMA jako instytucji zawodowej powołanej do popularyzowania zagadnień astronomicznych, z tym, że spotyka się propozycje uwzględnienia w ramach tak pojętej organizacji działalności naukowej członków, jak również zapewnienia amatorom uczestnictwa w pracy Towarzystwa. Ta grupa uczestników ankiety wyraża przekonanie, że organizacja zawodowo zajmująca się popularyzacją jest w naszych warunkach najrealniejsza. Piszą oni: "Organizacja amatorska oparta na społecznej pracy członków jest zbyt chaotyczna, ogól jej członków jest i tak bierny, praca zawodowa zabiera im zbyt wiele czasu, należy jednak znaleźć jakąś więź organizacyjną z entuzjastami astronomii, którzy chcieliby uczestniczyć w pracach tak pojętej organizacji".

Dyskusja na temat form organizacyjnych PTMA i metod działalności, zapoczątkowana już w niektórych kręgach członków, staje się coraz bardziej aktualna i powinna znaleźć odbicie również na lamach "Uranii". Zastosowanie bardziej elastycznych i atrakcyjnych form działalności pozwoli zastąpić sztywną i suchą dotychczasową "przeplatankę": odczyt-pokaz. Osobny rozdział ankiety stanowi opinia członków Towarzystwa o naszym miesięczniku. Podczas gdy forma zewnętrzna "Uranii" i jej szata graficzna nie budzą na ogól zastrzeżeń (tylko 60% uczestników ankiety wypowiedziało tu zdanie negatywne), treść i poziom czasopisma są bardzo dyskusyjne. Najpoważniejszy zarzut, który wyraża 1/ 3 uczestników ankiety, to zdanie, że ,,Urania" jest zbyt trudna dla przeciętnego amatora. W swojej dotychczasowej postaci miesięcznik nie zachęca do bliższego kontaktu z astronomią - piszą uczestnicy ankiety - nie przysparza Towarzystwu nowych członków. Również w szkole "Urania" nie spełnia swojego zadania miesięcznika popularnonaukowego, zawierając zbyt wiele trudnych w formie i treści artykułów i notatek. Wielu uczestników ankiety daje do zrozumienia, że uprzystępnienie miesięcznika nie musi się wiązać z obniżeniem jego poziomu. Jako przykład do naśladowania wymienia się kilkakrotnie "Uranię" przedwojenną. Uczestnicy ankiety wysuwają wiele wniosków dotyczących pewnych zmian w dotychczasowym charakterze miesięcznika. Najczęściej powtarzające się dezyderaty to: zwiększenie ilości popularnych artykułów - często w formie cyklów, więcej nowości i aktualności astronomicznych, wprowadzenie objaśnień trudniejszych terminów, urozmaicenie treści czasopisma i nadanie mu lżejszej formy. Z ciekawszych projektów należy wspomnieć propozycję zwiększenia formatu "Uranii". Liczna jest grupa czytelników domagających się artykułów z zakresu prowadzenia obserwacji oraz wykonywania amatorskich instrumentów. Podkreśla się, że tego rodzaju artykuły przyczynią się do czynnego zainteresowania się obserwacjami przez amatorów. Ponadto pewna ilość uczestników ankiety domaga się zwiększenia ilości historycznych wiadomości z zakresu astronomii, a szczególnie historii ciekawych odkryć. Powtarza się często żądanie szerszego uwzględnienia astronautyki i innych nauk pokrewnych - fizyki, cybernetyki, a nawet filozofii. Zakres żądań, jakie wysuwają czytelnicy pod adresem redakcji "Uranii" jest, jak stąd widać, bardzo obszerny i trudno go uwzględnić w całości; trzeba się jednak nad nimi zastanowić, jeśli chcemy zadowolić czytelników i zwiększyć ich liczbę. Tyle mówi ankieta. Choć obejmuje ona wypowiedzi członków jednego Oddziału, może być z dużym prawdopodobieństwem traktowana jako wyraz opinii ogółu członków. Wizyty i rozmowy w Oddziałach z tytułu zajmowanego w PTMA stanowiska upoważniają mnie do takiego stwierdzenia. Dopiero zdanie sobie sprawy z powszechności sytuacji zobrazowanej ankietą pozwoli na szukanie odpowiedzi na postawione w tytule pytanie.
Andrzej Słowik
Kier. d/s popularyzacji i nauki PTMA

Sylwetka prof. Eugeniusza Rybki w Polskiej Kronice Filmowej 62/05B - 1962