Wojciech Fryderyk Sędzielowski
Urania 1/1977, str. 27-28. Wojciech Fryderyk Sędzielowski 1953-1976
W dniu 4 lipca 1976 r. Oddział Gdański PTMA poniósł niepowetowaną stratę. Zmarł prezes Oddziału, Wojciech Fryderyk Sędzielowski.
Jakkolwiek każdy zgon jest tragedią, to w tym przypadku poczucie ogromnej straty jest boleśniejsze poprzez fakt, że był to człowiek bardzo młody. Urodził się 12 lipca 1953 r. w Gdańsku. Tutaj też rozpoczął swą działalność w PTMA i dokonał tak wiele w czasie swego krótkiego życia, że wyliczenie wszystkich jego akcji i zasług jest prawie niemożliwe.
Sądzę, że scharakteryzuję go doskonale przez przedstawienie mojego pierwszego z nim kontaktu. Gdy w początkach lat siedemdziesiątych znalazłem się na terenie Gdańska, stwierdziłem, że w prasie Wybrzeża jest mnóstwo informacji o pokazach i odczytach zorganizowanych przez PTMA oraz wiele artykułów popularnych w gazetach codziennych. Poziom tych artykułów był wysoki, a autorem prawie wszystkich był W. F. Sędzielowski. Nie czekałem też długo, aż zostałem przez niego odnaleziony i jako "zawodowy astronom" zaproszony do odbycia rozmowy w sprawach popularyzacji astronomii. Jakież było moje zdziwienie, gdy zamiast starszego pana spotkałem młodego blondynka, który zaledwie osiągnął formalną pełnoletność i przygotowywał się do matury. Już w pierwszej rozmowie przekonał mnie o konieczności podjęcia szeregu działań na rzecz rozwoju Oddziału, ewentualnej budowy planetarium oraz podniesienia poziomu obserwacji. Znajomość spraw Oddziału oraz celów stawianych przez PTMA miał doskonałą. Łatwo też było stwierdzić, że ożywiona działalność odczytowa, obserwacyjna i pokazowa była oparta w 90% o aktywność W. F. Sędzielowskiego. Wojtek — bo tak go nazywaliśmy, był znany przez wszystkich i gdy w 1972 roku został sekretarzem Zarządu Oddziału, stało się jasne, że Towarzystwo na terenie Gdańska będzie się rozwijało szybko i prężnie. I tak też się stało. Miał szczególny dar zjednywania młodzieży. Sam zaczął systematyczne obserwacje Słońca w 1966 roku, a więc w wieku lat 13. Doskonale rozumiał więc, co może młodych ludzi interesować i na co ich stać. A jego młodzieńczy zapał i entuzjazm udzielał się wszystkim, a nam starszym był bardzo potrzebny. W roku 1973 był właściwie jedynym kandydatem do objęcia funkcji prezesa Oddziału i sądzę, że był najmłodszym ale też jednym z najbardziej kompetentnych prezesów Oddziałów PTMA na terenie kraju. W 1975 roku podjął też studia na WSP w Słupsku. Nowe obowiązki, dojazdy do Słupska, nie osłabiły jego aktywności, był bowiem pełen energii, gdyby nie fakt, że chorował. Niestety, wszystko co zamierzał zrobić dla popularyzacji astronomii, a czego by na pewno dokonał, przerwała przedwczesna śmierć.
Wyliczenie wszystkich jego akcji zamieniłoby to wspomnienie w suche sprawozdanie, przepełnione liczbami i to liczbami dużymi zarówno jeśli chodzi o prelekcje (po kilkanaście rocznie), pokazy (w niektórych latach po 30 rocznie z tysiącami uczestników), wieloletnie obserwacje (głównie Słońca). Z jego inicjatywy powstała sekcja Oddziału w Kościerzynie, skupiająca młodzież szkolną. On nawiązał trwałe kontakty z Biblioteką Miejską, Klubami MPiK w Trójmieście, on znajdował następnych entuzjastów do systematycznych obserwacji. Zainicjował oraz doprowadził do wydania Biuletynu Oddziału Gdańskiego PTMA. Biuletyn przekształcał się stopniowo w kwartalnik, był cennym źródłem informacji i kontaktu z członkami Oddziału. Wojtek był jego redaktorem a właściwie "realizatorem" od zbierania materiałów począwszy, przez przepisywanie na maszynie, czasami własnoręcznie powielane, aż do rozprowadzania.
Czym był — przekonujemy się obecnie, gdy pustki po nim nie potrafimy zapełnić. Czego mógłby dokonać, nie sposób ocenić, ale myśl o tym staje się przygnębiająca a tragedia jego odejścia — bardziej bolesna.
Cześć Jego pamięci.
Robert Głębocki