1972

Z Archiwum historyczne PTMA
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania

Urania 2/1972, str. 34-45, 50 lat naszego Towarzystwa

Odczyt wygłoszony na Jubileuszowej Sesji Naukowej 50-lecia istnienia Towarzystwa w dniu 27 listopada 1971 r.

Minęło 50 lat od pamiętnego zebrania w sali Pałacu Staszica w Warszawie w dniu 26 listopada 1921 roku, na którym wybrano pierwszy zarząd naszego Towarzystwa z prezesem, wówczas 36-letnim doktorem astronomii Felicjanem Kępińskim. Do zarządu weszło kilka osób zajmujących poważne stanowiska w służbie powstającego jak Feniks z popiołów Państwa Polskiego, ale głównym motorem powstania Towarzystwa było grono miłośników, których wiek i nieustabilizowana jeszcze pozycja nie pozwalały na oficjalne wystąpienie do Władz o zarejestrowanie statutu.
W dniu pamiętnego zebrania Towarzystwo Miłośników Astronomii liczyło około 50 członków. W rok później — cytuję według pełnej listy opublikowanej w „Uranii” w styczniu 1923 roku — album członków zapełniło już 171 nazwisk, z których wiele mogłoby przynieść zaszczyt każdemu stowarzyszeniu.
Działalność naszego Towarzystwa w ciągu minionych lat omówiona jest w opracowaniu załączonym do n r 7—8 „Uranii” z ubiegłego roku *), ograniczę się przeto do omówienia okoliczności, w jakich powstało nasze Towarzystwo. Nie narodziło się ono jak Pallas Atena, która wyskoczyła w pełnej zbroi z głowy Zeusa, z tarczą i dzidą w ręku. Myśl założenia podobnego stowarzyszenia nurtowała bowiem w Polsce od dawna.
50 lat istnienia Towarzystwa Miłośników Astronomii — to właściwie historia ostatnich 50 lat ruchu miłośniczego w Polsce, bowiem ruch ten rozpoczął się niewątpliwie kilka wieków wcześniej. Świadczą o tym choćby te trzy wydawnictwa popularne, jak Kaspra Ciekanowskiego „Abryz Komety z Astronomiczney Astrologicznej Uwagi” z roku 1681, Jana Bohomolca „Prognostyk o komecie z roku 1769—1770” lub de Fomtenella „Rozmowy o wielkości światów zamieszkałych” w tłumaczeniu z języka francuskiego z roku 1765.
*) Tadeusz Grzesło i Jan Rolewicz „50 lat społeczno-miłośniczego ruchu astronomicznego w Polsce. Rys historyczny”, Kraków 1971. Patrz także: L. Zajdler „45 lat Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii” w nr 2 „Uranii” z r. 1967.

Zainteresowanie zjawiskami na niebie przejawiał już człowiek pierwotny, czego najlepszym dowodem jest mitologia grecka i innych ludów. Astronomia jest bowiem jedyną spośród nauk przyrodniczych, która tak mocno oddziaływuje na wyobraźnię, że na podstawie obserwacji wydarzeń na niebie kształtuje pogląd na rolę człowieka we wszechświecie i jego miejsce wśród rzeczy żywych i martwych. Astronomią zajmowali się najwybitniejsi myśliciele starożytności, tworząc dokoła siebie ugrupowania nazywane przez nas dziś szkołami, a które należałoby raczej nazwać pierwszymi stowarzyszeniami miłośników astronomii. Trudno określić, kiedy rozpoczął się w Polsce ruch miłośniczy, ale wiemy na pewno, że miłośnikiem astronomii był Mikołaj Kopernik. Nie był on astronomem zawodowym, ukończył studia w zakresie prawa kanonicznego i medycyny, zainteresowanie astronomią było dla Kopernika tematem dodatkowym, któremu poświęcał jednak każdą wolną chwilę od prac, wynikających z obowiązków kanonika. Mówiąc zatem o pięćdziesięcioleciu ruchu miłośniczego astronomicznego w Polsce popełniamy błąd, którego margines wynosi kilka stuleci.

Historia astronomii notuje wiele nazwisk osób, które odegrały wielką rolę w astronomii, nie będąc formalnie — a przynajmniej początkowo — astronomami. Jan Kepler, twórca praw mechaniki nieba, był z wykształcenia teologiem i dopiero pod wpływem swego przyjaciela Michała Moestlina (ucznia słynnego Apianusa) zainteresował się astronomią. Tycho Brahe był prawnikiem. Jako miłośnik astronomii obserwował w r. 1563 koniunkcję Saturna z Jowiszem, stwierdzając nieprzydatność ówczesnych efemeryd wynikających z tzw. tablic alfonsyńskich. Całkowicie poświęcił się astronomii dopiero po otrzymaniu spadku po wuju. Bradley był księdzem, później zainteresował się astronomią i w trzydziestym roku życia został profesorem w Oxfordzie. Zjawisko aberacji śwbtła, które przyniosło mu sławę, odkrył w prywatnym obserwatorium miłośnika Molyneux w Kew. Na teologa sposobił się początkowo także Flammarion. Słynny Fryderyk Wilhelm Herschel był muzykiem (organista i dyrygent). Bessel był początkowo kupcem, astronomią zainteresował się dopiero w czasie asystowania przy obserwacjach astronomicznych dla celów nawigacyjnych podczas jednej z podróży handlowych statkiem; jest twórcą udoskonalonych metod astronawigacyjnych i konstruktorem sekstansa. Dopiero za namową Olbersa przerzucił się na astronomię kometarną, w końcu został dyrektorem obserwatorium w Królewcu i zaliczany jest do najwybitniejszych astronomów ubiegłego stulecia. Sam Olbers, podobnie jak wybitny teoretyk Oppolzer — był lekarzem.

Nazwisk takich można by wymienić wiele. Ale nas, z okazji jubileuszu ruchu miłośniczego w Polsce, interesują przede wszystkim nazwiska Polaków. Oprócz Kopernika wymienić tu należy na pierwszym miejscu Jana Heweliusza, właściciela, browaru w Gdańsku, wybitnego obserwatora, konstruktora szeregu instrumentów astronomicznych i jednego z pierwszych na świecie zegarów wahadłowych, autora, świetnego opracowania "Selenographia", "Cometographia", "Machina coelestis" i „Prodromus astronomiae” z katalogiem! gwiazdy vkfcory na mapie: nieba zamieścił gwiazdozbiór Tarcza Sobieskiego. Duchowny ariański Stanisław Liubieniecki jest autorem wspaniałego dzieła o kometach.

W czasach nowszych — rolnik z zawodu Henryk Bogusławski zostaje dyrektorem Obserwatorium we Wrocławiu (syn jego Jerzy był również astronomem), a inny rolnik inż. Władysław Szaniawski buduje własne obserwatorium w Przegalinach pod Siedlcami.

Odrębną pozycję w polskim ruchu miłośniczym zajmuje Jan Walery Jędrzejewicz, z zawodu lekarz. Mając 37 lat osiedlił się w Płońsku gdzie rozpoczął praktykę lekarską. Podobno zainteresowanie astronomią zrodziło się w nim na widok nieba gwiaździstego w mieście, w którym w roku 1862 nie znano jeszcze latarń ulicznych. W ciągli wielu lat gromadził literaturę i metodą samouctwa doszedł do tego, że prace jego z zakresu astronomii pozycyjnej pozycyjnej zjednały mu imię w literaturze światowej. Zbudował własne obserwatorium, uwidocznione jako jedno z nielicznych obserwatoriów miłośniczych – na liście obserwatoriów międzynarodowych, rocznikach astronomicznych. Jest autorem 34 prac naukowych oraz świetnego podręcznika "Kosmografia" na którym od 1886 kształciło się kilka pokoleń.

Lekarzem był również dr Feliks Przypkowski, lekarz z Jędrzejowa, założyciel w r. 1895 jednego z największych na świecie zbiorów zegarów słonecznych i dawnych przyrządów astronomicznych, z którego powstało obecne Państwowe Muzeum im. Przypkowskich w Jędrzejowie. Tradycja miłośnictwa astronomii w rodzinie Przypkowskich sięga początku XVII stulecia. Syn Feliksa, historyk nauki docent dr Tadeusz Przypkowski, wraz z Ojcom zrekonstruował instrumentarium Kopernika, a jako dyrektor Muzeum w Jędrzejowie kontynuuje zbiory gnomoniczne.
*) Działalność dra Feliksa Przypkowskiego, która przyczyniła się do powstania naszego Towarzystwa, omówiona jest w Uzupełnieniu, opracowanym na podstawie materiałów uzyskanych od jego syna Tadeusza już po wygłoszeniu odczytu na Sesji Naukowej PTMA.

Również lekarzem był zmarły przed kilku laty dr Tadeusz Rakowiecki praktykujący w Hajnówce. Przed blisko 70 laty, jako 25-letni lekarz nabył książkę napisaną również przez lekarza, wspomnianego wyżej Jędrzejewicza pt. "Kosmografia”. Zainteresowany jej treścią rozpoczął systematyczne studia astronomiczne. Tuż po zakończeniu pierwszej wojny światowej 50-letni lekarz z Hajnówki wydaje dwutomową pracę, podręcznik uniwersytecki dla astronomów, "Drogi planet i komet". W ślad za nią ukazuje się szereg prac — ogółem 24 publikacje naukowe z zakresu mechaniki nieba. Doktorowi Rakowieckiemu proponowano objęcie katedry astronomii na jednym z uniwersytetów polskich. Odmówił. Nie dbał również o popłatne stanowisko w służbie zdrowia, poświęcając cały swój wolny od praktyki lekarskiej czas astronomii bezinteresownie (za największe swe dzieło „Drogi planet i komet” nie przyjął honorarium). Pozostał miłośnikiem. Był również członkiem naszego Towarzystwa *).
*) O dr Rakowieckim pisał w "Uranii" Konrad Rudnicki (nr 11 z r. 1964 i nr 7—8 z r. 1965).

Myśl założenia stowarzyszenia typu samokształceniowego w zakresie astronomii skrystalizowała się w czasie, gdy po zakończeniu pierwszej wojny światowej powstało niepodległe Państwo Polskie w granicach obejmujących trzy zabory. Przejawiła się ona w powstawaniu w różnych miastach ugrupowań, głównie młodzieżowych, z zapałem śledzących ukazujące się w literaturze wzmianki o zjawiskach na niebie. Literatury było jednak niewiele. Kilka zaledwie książek popularno-naukowych lub podręczników, jak wspominana już Jędrzejewicza "Kosmografia", tłumaczenie „Astronomii dla wszystkich” Newcomba, niektóre prace Flammariona, względnie prace polskich autorów — Heilperna, Ernsta lub Kramsztyka. Zupełny natomiast brak literatury informującej o nowych zdobyczach astronomii, jak również podającej na bieżąco opis zjawisk na niebie. Najświeższe informacje dochodziły do ogółu już „z drugiej ręki” — z notatek dziennikarskich w prasie codziennej. Wydawałoby się, że 'ośrodkami promieniującymi i zaspakajającymi głód informacji w zakresie astronomii powinny były być ośrodki uniwersyteckie. Co więcej — tam gdzie ośrodek uniwersytecki był najsilniejszy, tam szybciej powinna była nastąpić konsolidacja grup miłośników. Historia wykazuje jednak, że sprawa potoczyła się inaczej.

Najsilniejszym ośrodkiem astronomicznym w tym czasie był niewątpliwie Kraków. Tu tradycję Wojciecha z Brudzewa, Mikołaja Kopernika i Jana Śniadeckiego kontynuowali w początku stulecia wybitni astronomowie, profesorowie Maurycy Pius Rudzki (zm. w r. 1916) i od r. 1919 urodzony w Warszawie — Tadeusz Banachiewicz. Dokoła niego zgromadzili się Władysław Dziewulski, Jan Gadomski, Ksawery Jankowski, Lucjan Orkisz, Eugeniusz Rybka, Stanisław Szeligowski, Antoni Wilk, Józef Witkowski — wymieniam najstarszych wiekiem, niektórzy z nich dopiero rozpoczynali swą karierę naukową. Przez pewien czas (w r. 1922) przebywał tu także Michał Kamieński. Przez wiele następnych lat stąd wywodzili się najwybitniejsi astronomowie polscy.
Ośrodkiem lwowskim kierowali od początku stulecia profesorowie astronomii: urodzony w Warszawie w r. 1869 Marcin Ernst i urodzony w Tarnowie w r. 1871 Lucjan Grabowski. Prof. Ernst, wybitny teoretyk, był również autorem wielu pozycji popularnonaukowych, jak również pierwszej polskiej ruchomej mapki nieba widzialnego na ziemiach polskich. Mapa ta oddała wielkie usługi miłośnikom i studiującym astronomię, i jest prototypem mapy ruchomej, jaką obecnie wydaje nasze Towarzystwo.
Na skutek skomplikowanego wówczas statusu politycznego byłej Dzielnicy Pruskiej oraz Wileńszczyzny — uniwersyteckie ośrodki astronomiczne w Poznaniu i w Wilnie nie przejawiały jeszcze większej aktywności. Budowę obserwatorium w Wilnie rozpoczęto w roku 1919, a w Poznaniu dopiero w roku 1921.

Obserwatorium Warszawskie, mimo stuletniej tradycji, po ewakuacji inwentarza do^ Rosji w okresie wojny było prawie nieczynne. Tymczasowo kierowali nim dr Jan Krassowski (1916—1918), od r. 1918 — dr Felicjan Kępiński, po którym funkcję dyrektora objął w r. 1923 profesor Michał Kamieński. W okresie powstawania naszego Towarzystwa asystentami w Obserwatorium byli przejściowo S. Swiderski i K. Jantzen (obaj przeszli do Wilna w r. 1919) oraz Mieczysław Kowalczewski (1920—1923).

Tak to — w telegraficznym skrócie — przedstawiał się stan astronomii polskiej w pierwszych latach Odrodzonego Państwa Polskiego. Poza ośrodkiem krakowskim, w latach przed utworzeniem naszego Towarzystwa obserwatoria dysponowały bardzo skromnymi środkami i tak nielicznym personelem, że praktycznie nie mogły zaspokoić zapotrzebowania szerszego ogółu w zakresie informacji. Ośrodki uniwersyteckie nie prowadziły zresztą szerszej akcji propagandowej wśród młodzieży w wieku przed akademickim. Toteż nie tu należy doszukiwać się początku powstania Towarzystwa. Pierwsze zrzeszanie się miłośników astronomii to właśnie wynik braku ośrodka kierującego. Powstało ono samoistnie. Co więcej — a jest to znamienne — astronomowie ośrodków uniwersyteckich przystąpili do Towarzystwa w większości przypadków dopiero po jego ukonstytuowaniu się, tj. po historycznej dacie 26 listopada 1921 roku, a nawet — dotyczy to w szczególności ośrodka najsilniejszego, krakowskiego — w roku 1923 lub jeszcze później. Na liście członków z roku 1921, zawierającej 53 nazwiska, mamy tylko trzech astronomów z Krakowa: Lucjan Orkisz, Eugeniusz Rybka i Antoni Wilk. Po trzech również z pozostałych ośrodków uniwersyteckich: ze Lwowa — Lucjan Grabowski, Władysław Lichtenberg i Józef Ryzner, z Wilna — Władysław Dziewulski, Kazimiera Jantzen i St. Swiderski, z Warszawy — Felicjan Kępiński, Leon Hufnagel i Mieczysław Kowalczewski. Szczegóły te *) wymieniam w tym celu, aby podkreślić, że motorem powstania naszego Towarzystwa była młodzież. "Urania" nr 3—4 z r. 1923, str. 104— 106.

Właściwy asumpt dla powstania Towarzystwa stanowiło pojawienie się w roku 1919 komety periodycznej Brorsena-Metcalfa. Wiadomość o tym podała najpierw prasa codzienna. Obserwacjami tej komety zainteresowali się dwaj uczniowie szkół warszawskich — Stefan Kaliński z gimnazjum Kazimierza Kulwiecia i Stanisław Mrozowski z gimnazjum Ziemi Mazowieckiej. Za pośrednictwem dra Kępińskiego, który uczył kosmografii w kilku szkołach warszawskich, skontaktowali się oni z Janem Mergentalerem, uczniem gimnazjum im. Mikołaja Reja. Do tego zespołu trzech młodych entuzjastów dołączyło wkrótce dwóch starszych, już po maturze, studentów Uniwersytetu Warszawskiego — Edward Sten z i Antoni Zygmund.
Ta piątka dała początek powstaniu międzyszkolnego Koła Miłośników Astronomii, zawiązanego w dniu 5 października 1919 roku i liczącego pod koniec tego roku kilkunastu członków, wśród nich tylko dwóch pod względem prawnym dorosłych: dr Felicjan Kępiński i zapalony miłośnik astronomii, urzędnik pocztowy Maksymilian Białęcki **). Ten ostatni okazał się niestrudzonym organizatorem, posiadał własną lunetę o średnicy obiektywu 96 mm i czas swój dzielił między pracę zawodową i Koło. W dwa lata później, już po formalnym utworzeniu Towarzystwa Miłośników Astronomii, dzięki staraniom p. Białęckiego Towarzystwo uzyskało lokal na poddaszu Szkoły Technicznej Kolejowej przy ulicy Chmielnej 88, gdzie utworzono własne Obserwatorium Astronomiczne, nazwane skromnie Dostrzegalnią.
**) M. Białęcki już w r. 1911 przyłączył się na łamach "Wszechświata" do apelu dr Feliksa Przypkowskieg o utworzenie towarzystwa miłośników astronomii (patrz Uzupełnienie).

Ciekawe, że budynek ten ocalał z pożogi wojennej. Niegdyś obudowany wysokimi kamienicami, po ich zniszczeniu w roku 1944 dziś widoczny jest ,z daleka w sąsiedztwie Pałacu Kultury i Nauki. Ocalała również przybudówka na strychu, w której przed 50-ciu laty prowadzono pokazy nieba dla publiczności i gdzie zaawansowani miłośnicy dokonywali pierwszych obserwacji. Współrzędne geograficzne tego obserwatorium wyznaczył w r. 1929 na drodze geodezyjnej jeden z najstarszych (stażem oczywiście) członków Towarzystwa, wówczas student astronomii Maciej Bielicki. Była to jego pierwsza drukowana praca naukowa, którą rozpoczął swą karierę dzisiejszy docent astronomii Uniwersytetu Warszawskiego.
Pokazy nieba cieszyły się tak dużą frekwencją, że trzeba było wprowadzić karty wstępu na kilkanaście dni naprzód. Prowadzono tu obserwacje plam słonecznych, zakrycia gwiazd przez Księżyc, rysowano szczegóły powierzchni Księżyca oraz planet Jowisza i Saturna. Z ocalałych zapisów wynika, że najżywszą działalność przejawiali w początkowym okresie Maksymilian Białęcki i Stanisław Mrozowski. W czasach późniejszych demonstratorami nieba byli głównie studenci astronomii, m. in. także piszący te słowa.

Obok pokazów nieba prowadzono systematycznie akcję odczytową. Wśród prelegentów spotykamy nazwiska najwybitniejszych wówczas uczonych obok nazwisk miłośników. Pierwszy odczyt pt. "Udział astronoma amatora w badaniu nieba" wygłosił członek Towarzystwa Felicjan Kępiński w dniu 26 listopada 1921 roku. Wielkie zainteresowanie wzbudził następny odczyt dr Jana Danilewicza, lekarza-rentgenologa, pt. "Technika amatorska wykonania reflektorów astronomicznych". Tekst odczytu można znaleźć w dwóch pierwszych zeszytach „Uranii”. Posiadanie własnego instrumentu, tym bardziej wykonanego własnymi środkami, było zawsze i jest marzeniem każdego miłośnika astronomii. Przed 50-ciu laty niewielu było odważnych — znane mi są tylko dwa przypadki własnoręcznego wykonania w owym czasie *) — Maciej Bielicki i Jeremi Wasiutyński.
*) W Muzeum Jędrzejowskim znajdują się dwa teleskopy wykonane dziesięć lat wcześniej przez dra Feliksa Przypkowskiego (patrz Uzupełnienie).

Dziś,