1962
Spis treści
Urania 2/1962, str. 43-45, Z korespondencji
W Sprawie obserwacji w PTMA
Nie rzadko można spotkać wśród członków Towarzystwa zdanie, że nasza działalność obserwacyjna nie stoi na zbyt wysokim poziomie.
Trzeba przyznać rację takim wypowiedziom, gdyż o ile na temat poziomu prac wykonywanych przez obserwatorów można by dyskutować, o tyle upowszechnienie ruchu obserwacyjnego w Towarzystwie jest raczej problematyczne. Kilka nazwisk, paru bardzo dobrych, doświadczonych i ofiarnych obserwatorów nie ratuje sytuacji w skali całego Towarzystwa.
Ogólna liczba członków PTMA prowadzących mniej lub więcej systematyczne obserwacje sięga kilkudziesięciu. Dokładniejszej liczby nie sposób podać gdyż nie prowadzi się systematycznej ewidencji obserwatorów.
Prawie cała działalność obserwacyjna w Towarzystwie opiera się na grupie "słoneczników" zgrupowanych wokół prof. Mergentalera, kilkunastu obserwatorach Sekcji Gwiazd Zmiennych prowadzonej przez dr. A. Wróblewskiego, Podsekcji Krakowskiej specjalizującej się w obserwacjach gwiazd zmiennych zaćmieniowych, oraz jedynym Ludowym Obserwatorium PTMA w Gdańsku prowadzonym przez niestrudzonego p. L. Wohlfeila. Inne Sekcje posiadają raczej lokalny charakter, a przeciętny członek Towarzystwa często nie wie nawet o ich istnieniu. Dla pełnego obrazu należy dodać cały szereg indywidualnych obserwatorów na terenie całego kraju, którzy prowadzą, a raczej dokonują, najczęściej przypadkowe, nieplanowe obserwacje, kończące swój żywot w dziennikach obserwacyjnych.
Dotykamy tu kolejnej bolączki naszego ruchu obserwacyjnego. Mam na myśli prawie całkowity brak publikacji dokonywanych obserwacji. "Wydaje się, że "Urania" i "Dodatek Naukowy" w swej obecnej formie nie rozwiązuje problemu. W wyjątkowej (choć też nie zadowalającej) sytuacji są tu "słonecznicy", którzy mogą być pewni, że obserwacje przesłane do Wrocławia zostaną wykorzystane, a również obserwatorzy gwiazd zaćmieniowych, którzy mogą publikować swoje "minima" w "Eclipsing Binaries Curculars". Choć i tu znajdzie się "ale" .. - dorobek obserwatorów PTMA, dorobek Towarzystwa, "ginie" pod firmą uniwersyteckiej placówki.
Sprawy o których piszę były już niejednokrotnie poruszane na łamach "Uranii" (nr 1/61 i 2/61). Dotychczasowe Sekcje Obserwacyjne nie potrafiły rozwinąć, mimo niewątpliwych osiągnięć obserwacyjnych, szerszej działalności. Szerszej, w znaczeniu amatorskiej działalności wszerz, gdy astronom zawodowy działa w głąb (jak pisze prof. W. Zonn w "Uranii" nr 11/61). Nazwiska nowych obserwatorów - trzeba to przyznać ze smutkiem - należą do rzadkości. Problem jest - moim zdaniem - poważny i wymaga rozwiązania.
W ostatnim czasie daje się zauważyć pewna poprawa na tym polu. Pojawiają się nowe dostrzegalnie. Powstała Stacja Astronomiczna PTMA w Szczecinku, postępuje budowa dostrzegalni we Wrocławiu, zbliża się do szczęśliwego końca przebudowa kopuły obserwacyjnej w Opolu, rozpoczęła się budowa Stacji Astronomicznej w Niepołomicach pod Krakowem i wreszcie najmilsza chyba wiadomość: przystąpiono do prac remontowych w wydzierżawionym przez PTMA budynku Obserwatorium w Częstochowie (patrz notatka w "Uranii" 4/61). Wzrasta ilość instrumentów będących w dyspozycji członków Towarzystwa, głównie poprzez szlifowanie optyki do teleskopów zwierciadlanych. Wzrastają możliwości ruchu obserwacyjnego.
W takiej sytuacji poważniejsze wyniki można osiągnąć przez zwiększenie liczby obserwatorów, a przede wszystkim poprzez lepsze wykorzystanie czasu przeznaczonego na obserwacje, przez lepsze metody pracy, przez specjalizację obserwatorów.
Nasuwa się tu oczywisty wniosek: obserwatorzy, amatorzy własnego wkładu do nauki, muszą stworzyć - w ramach Towarzystwa o szerokich celach popularyzacji astronomii - własną, silną organizację. Proponuję zalegalizować sytuację, która zaczyna się coraz wyraźniej rysować w światku obserwatorów (np. notatka w "Uranii" nr 10/61). Zreorganizować czy utworzyć (mniejsza o słowo) Centralne Sekcje Obserwacyjne PTMA wyspecjalizowane w pewnych dziedzinach obserwacji (Słońca, gwiazd zmiennych, sztucznych satelitów Ziemi, meteorów, obserwacji specjalnych). Sekcje takie należy spopularyzować. W "Uranii" Sekcje powinny zamieszczać stałe komunikaty czy sprawozdania ze swej działalności. Wszyscy członkowie wozdania ze swej działalności. Wszyscy członkowie P.T.M.A. powinni wiedzieć o ich istnieniu.
Sekcje powinny zrzeszać obserwatorów prowadzących obserwacje w pewnej specjalności. Sekcje powinny troszczyć się o jakość i ilość obserwacji, powinny publikować swój dorobek, choćby w postaci powielanego, periodycznego "Biuletynu". Sekcje powinny organizować doroczne spotkania obserwatorów (jak to zapoczątkowali "słonecznicy" w 1960 r.). W Towarzystwie muszą się znaleźć fundusze na te cele. Swoją wypowiedź traktuję jako przyczynek do dyskusji zapoczątkowanej przez prof. Zonna w listopadowym numerze "Uranii".
Andrzej Słowik - Kraków
Urania 3/1962, str. 91, Kronika PTMA
Z działalności Oddziału Krakowskiego PTMA
Na zakończenie roku 1961 Oddział Krakowski zorganizował - wspólnie z Polskim Radiem i Krakowskim Oddziałem Polskiego Towarzystwa Astronautycznego - imprezę estradową p. n. "Spotkanie w Kosmosie", połączoną ze "zgaduj-zgadulą" na tematy astronomiczno-astronautyczne.
Blisko 200 osób zgromadzonych w stylowej sali Krakowskiego KMPiK przez 2 godziny bawiło się oglądając występy krakowskich artystów estradowych oraz uczestnicząc w turnieju na najlepszą anegdotkę "kosmiczną".
Impreza została zorganizowana i przeprowadzona z myślą podania w lekkiej formie szeregu wiadomości astronomicznych. Również tematyka pytań "zgaduj-zgaduli" została dobrana w ten sposób, by audycja, odtworzona przez krakowską rozgłośnię Polskiego Radia w dniu 2 stycznia 1962 r., była przystępna dla najszerszego kręgu słuchaczy.
A. Słowik
Urania 5/1962, str. 151-152, Z korespondencji
Obserwacje astronomiczne członków PTMA
W sprawie tej, tak ważnej, ożywia się dyskusja. Jako redaktor "Dodatku naukowego do Uranii" chciałem dodać kilka uwag.
Wydaje mi się, że liczba kilkudziesięciu obserwatorów PTMA jest wynikiem zaistniałych warunków. Tak się bowiem składa, że nie mając do dyspozycji obserwatorów z odpowiednim wyposażeniem możemy liczyć jedynie na wizualne dostrzeżenia fotometryczne, a te wymagają przecież specjalnego talentu. Dodajmy do tego konieczność niedosypiania przy równoczesnych studiach czy pracy zawodowej, dużą ilość pracy rachunkowej, jakiej wymaga wyzyskanie zebranego materiału i wreszcie słabe widoki opublikowania wyników- wszystko to nie może zbytnio zachęcać obsrwatorów. Nie nadążamy też wydrukowaniem ich prac. Zapewne tym tłumaczy się fakt, że niektóre ośrodki PTMA ze szkodą dla organizacji macierzystej oddają swoje plony obserwacyjne innym instytucjom naukowym. Jest to niewątpliwie nienormalny objaw, który należało by usunąć.
Jest znamienne, że w ostatnich sześciu latach ukazały się drukiem zaledwie trzy roczniki ,.Dodatku". Dlaczego? Powodem był notoryczny brak środków finansowych nawet na najmniej kosztowną metodę kliszową. Czy nie mogliby nasi planiści tej sprawy znormalizować, podobnie jak to zrobiono z "Uranią", której "Dodatek" jest przecież trzynastym zeszytem? Należałoby wstawić w coroczny budżet PTMA na ten cel kwotę, która stanowi zaledwie 1-2% ogólnych wydatków. Da się to z łatwaścią wygospodarować. Dlaczego "Dodatek" pozostawia się poza nawiasem budżetu? Idzie przecież nie tylko o podtrzymanie za palu do obserwacji, który udało się wzniecić, ale i o prestiż wobec obserwatoriów zagranicznych, które nadsyłają regularnie komplety swych wydawnictw o wartości przewyższającej wielokrotnie nasze koszta wydawnicze. Tego nie można nie doceniać.
J. Gadomski
Urania 7/1962, str. 211, Komunikat PTMA
Wczasy pod gwiazdami
Wzorem lat ubiegłych i w bieżącym roku Zarząd Główny PTMA wspólnie z Oddziałem Krakowskim organizuje zajęcia obserwacyjne na szczycie Turbacza w Gorcach.
W okresie od 6-19 sierpnia br. odbędzie się turnus o charakterze wczasowym, podczas którego uczestnicy pod kierownictwem instruktora będą mogli uzupełniać swoje wiadomości astronomiczne i prowadzić obserwacje, korzystając z instrumentów dostarczonych przez Oddział Krakowski PTMA i Obserwatorium Astronomiczne UJ.
Uczestnicy zostaną zakwaterowani w luksusowym schronisku PTTK na Turbaczu. Bliższych informacji udzielają Sekretariaty Oddziałów Towarzystwa oraz Administracja Zarządu Głównego PTMA - Kraków, ul. L. Solskiego 30 m. 8.
Organizatorzy proszą o wcześniejsze zgłoszenia z uwagi na ograniczoną ilość miejsc.
Urania 9/1962, str. 280-281, Z korespondencji
P.T.M.A. szkołą obserwatorów
Artykuł prof. Z o n n a pt. "Rola miłośnika astronomii" (Urania 11/1961, str. 322) zainicjował bardzo ciekawą i pożyteczną dyskusję. Warto bowiem zastanowić się nad tym zagadnieniem. Jak wiemy celem naszego Towarzystwa jest "popularyzacja nauki Kopernika w Jego ojczyźnie". Zasadniczo postulat ten nasze Towarzystwo spełnia, z tym jednak zastrzeżeniem, że należałoby bardziej rozwinąć działalność obserwacyjną miłośników. Temu zagadnieniu PTMA dotychczas zbyt mało pośwęcało uwagi. Można właściwie powiedzieć, że gdyby nie prof. Mergentaler i dr Wróblewski, to miłośnicy-obserwatorzy nie byliby w ogóle zorganizowani. Niektóre oddziały PTMA nastawiły się wyłącznie na działalność odczytową. Niestety, odczyty te nie zawsze cieszą się powodzeniem i w wielu wypadkach frekwencja na nich jest bardzo mała (6-10 osób). Dziwić się temu zbytnio nie należy, o ile bowiem odczyty z innej dziedziny (np. dra Zabińskiego o życiu zwierząt) są zrozumiale dla szerszego ogółu, to odczyty astronomiczne (i w ogóle na temat nauk ścisłych) wymagają odpowiedniego przygotowania i pewnego wysiłku ze strony słuchacza. Wydaje się więc, że na kilka dni przed odczytem należaŁoby urządzać masowe pokazy nieba. Widok gór na Księżycu czy też pierścieni Saturna robią duże wrażenie i są najlepszą "reklamą". A co ważne, pobudzają ciekawość i wiele pytań, na które odpowiedź znaleźć można w odczycie. Należałoby również wykorzystywać zjawiska astronomiczne jak np. zaćmienia i w przede dniu tych zjawisk organizować odczyty na ich temat, zaś w dniu zjawiska urządzać masowe ich pokazy za pomocą lunet.
Ale przecież działalność PTMA to nie tylko odczyty. Należy wykorzystać fakt, że bogowie dla miłośników gwiaździarstwa byli bardzo łaskawi (mogą nam tego pozazdrościć miłośnicy innych nauk). Przecież laboratorium astronoma - niebo, jest to samo tak dla astronoma zawodowego jak i miłośnika. Z tego też względu PTMA winno więcej uwagi poświęcać miłośniczym obserwacjom. Nie chodzi tu oczywiście o "gapienie się na niebo" jak to nazywa prof. Zonn, ani też o obserwacje w rodzaju takich, których świetny przykład w bratnim miesięczniku "Rise Hvezd" dał Zdenek Kviz: " ...kiedy wczoraj bylem z babcią na spacerze, to widziałem jak świecił Syriusz. Bardzo mrugał i zmieniał barwy, a było to dokładnie o godzinie 20 i 30 min., bowiem zegar na wieży wybijał właśnie godziny". Zrozumiałe jest, że miłośnikowi trudno jest oprzeć się pokusie, aby podczas pogodnej nocy nie skierować swej lunety na Księżyc czy też Saturna. Zaś odszukanie na niebie na podstawie katalogu gwiazd lub atlasu, jakiejś mgławicy lub gromady gwiazd daje miłośnikowi wielką satysfakcję. Jednak systematyczne obserwacje o wytkniętym z góry celu i programie są o wiele ciekawsze i dają miłośnikowi dużo więcej wrażeń. Ma on jednocześnie przyjemność, że chociaż w ten skromny sposób przyczynia się do rozszerzenia naszej wiedzy o Wszechświecie. Pewnie, że obserwacje takie wymagają ze strony obserwatora większego wysiłku i wyrzeczeń. Wiem z własnego doświadczenia, że nieraz przy niepewnej pogodzie aby nie stracić "dnia słonecznego ", rezygnuję z kina lub spaceru. Poza tym systematyczne obserwacje obranego obiektu skłaniają miłośnika do pogłębienia swej wiedzy. Przy okazji "głośnych" zjawisk astronomicznych (np. ostatniego złączenia pięciu planet) sąsiedzi zwracają się do niego o bliższe szczegóły i wyjaśnienia. A podczas takiej bezpośredniej rozmowy miłośnik astronomii ma możność popularyzować naukę o niebie, i to nieraz z większym skutkiem niż niejeden odczyt.
Słuszną więc propozycję dal p. Słowik z Krakowa (Urania 2/1962, str. 43), aby przy PTMA utworzyć Centralne Sekcje Obserwacyjne, które publikowałyby obserwacje swych członków we własnym Biuletynie. Wydaje się, że projekt ten należy przeobrazić w rzeczywistość i to jak najszybciej, nawet gdyby to miało być kosztem podniesienia wysokości składki członkowskiej. Korzyść z tego dla miłośników-obserwatorów byłaby ogromna. Możnaby bowiem prowadzić odpowiednie szkolenie obserwatorów, którzy dotychczas obserwują "jak kto umie", a tym samym podnieść jakość obserwacji. Słuszny więc wydaje się wniosek, aby obserwacje miłośnicze były jednym z zasadniczych celów naszego Towarzystwa a PTMA stało się szkołą obserwatorów.
St. R. Brzostkiewicz - Dąbrowa Górn.
Sylwetka prof. Eugeniusza Rybki w Polskiej Kronice Filmowej 62/05B - 1962