1990
Urania 1/1990, str. 25-26, Kronika PTMA - Młodzieżowy Obóz Astronomiczny Lamkówko '89
Na przełomie lipca i sierpnia 1989 roku odbył się w Obserwatorium Satelitarnym w Lamówku koło Olsztyna obóz astronomiczny zorganizowany przez Olsztyńskie Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne oraz Olsztyński Oddział Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii.
Obóz przeznaczony był przede wszystkim dla członków kółek astronomicznych, działających przy olsztyńskim obserwatorium oraz dla członków PTMA.
Program obozu przewidywał doskonalenie umiejętności posługiwania się sprzętem astronomicznym, fotografowanie ciekawych obiektów letniego nieba, obserwacje wizualne wraz z ćwiczeniami w odnajdywaniu na niebie jaśniejszych obiektów mgławicowych, proste ćwiczenia astrometryczne, obserwacje Słońca oraz metodykę prowadzenia obserwacji fotometrycznych metodą Argelandera i obserwacji aktywnych rojów meteorowych. Zasadniczym celem obozu było ukazanie różnych metod obserwowania w zależności od tego, co jest obiektem obserwacji.
Organizatorzy starali się połączyć cele dydaktyczne obozu z wypoczynkiem i rekreacją. Świadczyć może o tym fakt, że uczestnicy obozu byli zakwaterowani na terenie Obserwatorium Satelitarnego w namiotach, które musieli własnoręcznie rozstawić. Również posiłki były przygotowywane przez samych uczestników. Aby urozmaicić pobyt organizowane były różnorodne zajęcia sportowe, między innymi mecze piłki nożnej, piłki siatkowej i badmintona. Wielkim zainteresowaniem cieszyły się nocne gry terenowe i ogniska organizowane w pochmurne noce uniemożliwiające obserwacje. Lasy i piękna okolica to dodatkowy atut przemawiający na korzyść miejsca lokalizacji obozu, zarówno pod względem astronomicznym jak i rekreacyjnym. Przy okazji młodzież uczestnicząca w obozie miała okazję zapoznać się z pracą Obserwatorium Satelitarnego Instytutu Geodezji i Fotogrametrii Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie.
Szczególnym zainteresowaniem cieszyła się pracownia służby czasu oraz satelitarna kamera fotograficzna AFU-75, która także była wykorzystywana w trakcie obserwacji nieba. Natomiast instrumentarium, które zostało przywiezione z Olsztyna składało się z:
- teleskopu Maksutowa 150/2250, przeznaczonego do obserwacji wizualnych i fotografowania Słońca przy użyciu filtra słonecznego oraz do wizualnych obserwacji i fotografowania nieba (obiekty mgławicowe),
- teleskopu „Telementor” 63/840 do obserwacji Słońca na ekranie słonecznym oraz do wizualnych obserwacji nieba,
- baterii teleskopów szkolnych Maksutowa T 50 X 70 B (swego czasu sprzęt tego typu był produkowany przez PZO), przeznaczonych podobnie jak „Telementor” do obserwacji Słońca i nieba, — sekstantu morskiego Freiberger,
- lunety myśliwskiej L 40 X 64 do obserwacji gwiazd zmiennych i wielu innych instrumentów.
Obóz pomyślany był tak, by mógł odbyć się jak najniższym nakładem kosztów — stąd lokalizacja obozu, nocleg pod namiotami i posiłki w obozie. Uczestnicy jednak podeszli do tego z pełnym zrozumieniem i spodobało im się rozwijanie własnych talentów kulinarnych.
Dlatego cieszy fakt, że PTMA ma swój wkład w usamodzielnianie i wychowywanie młodych ludzi. Co prawda minimalizacja kosztów nie w pełni się udała, ze względu na podwyżkę cen artykułów spożywczych w czasie trwania imprezy, jednakże obóz spełnił pokładane w nim oczekiwania merytoryczne i rekreacyjne. Młodzież wyraziła chęć uczestnictwa w podobnej imprezie, jaką mamy nadzieję zorganizować w przyszłym roku. Na obozie zapoczątkowana została stała służba obserwacyjna Słońca.
Myślę, że obozy astronomiczne typu harcerskiej akcji „Frombork 2001”, czy też obozy organizowane przez Andrzeja Pilskiego z obserwatorium fromborskiego, powinny być szerzej popularyzowane i organizowane przez zarządy oddziałów PTMA w całym kraju. Namawiam gorąco do akcji obozowej, gdyż z doświadczenia wiem, że nakład finansowy może być minimalny, a w cenie są dobre chęci i zmysł organizacyjny kierownictwa obozu oraz fachowe przygotowanie imprezy
w sensie merytorycznym, aprowizacyjnym i kwaterunkowym. Oczywiście wszystkiego przewidzieć nie sposób, lecz w takich sytuacjach kierownictwo i kadra obozu musi wykazać się umiejętnością improwizacji oraz własnej inwencji twórczej. A jeśli warunki te zostaną spełnione, całość powinna przynieść zadowolenie uczestnikom, satysfakcję organizatorom i kadrze obozu oraz wnieść istotny wkład w popularyzację astronomii.
Maciej Grzemski
Urania 1/1990, str. 29, Z korespondencji - Harcerski Obóz Astronomiczny 1989
Jadąc na Obóz Astronomiczny do Fromborka, wiedziałem mniej więcej czego się spodziewać, ponieważ byłem tam w zeszłym roku. Jednak tegoroczny obóz był pod wieloma względami inny od zeszłorocznego (patrz Urania nr 2/1989). W tym roku uczestników było aż trzydziestu czyli dwa razy więcej niż w zeszłym roku, przez co był trudniejszy dostęp do sprzętu ale lepiej rozłożone warty, służba w kuchni czy praca zastępu służbowego. Także dyscyplina była inna, obyło się bez codziennych pilotów, gimnastyk było o wie le mniej i były one krótsze.
Zmienił się skład kadry. Nie było w tym roku dra Kazimierza Schillinga, a przez to także części sprzętu przywiezionego w zeszłym roku z Olsztyna. Co prawda nadrobiły to zakupione przez mgra Andrzeja Pilskiego nowe refraktory 64/840. Zamiast dra Schillinga była w tym roku we Fromborku dr Magdalena Sroczyńska-Kożuchowska, sekretarz redakcji miesięcznika Urania, która wygłosiła kilka ciekawych wykładów, a także uzupełniała komentarzem referaty
uczestników. Wykłady (niestety tylko dla początkujących) prowadził również mgr Marek T. Szczepański, redaktor działu „Astronomia dla wszystkich” w Młodym Techniku, autor Kalendarzy Astronomicznych i twórca Obozów Astronomicznych. Bardzo ciekawe wykłady na temat obserwacji gwiazd zmiennych i komet miał mgr Marek Muciek, a o astronomii wysokich energii opowiadał doc. Tadeusz Jarzębowski. Dobrym posunięciem było udostępnienie nam komputerów
Commodore 64, niestety bez oprogramowania astronomicznego, co powinno być naprawione w roku przyszłym.
Także lepiej było pod względem odsypiania obserwacji. Pobudka była o godzinie 9.00 a nie 8.00, co dawało dodatkową godzinę snu. Prawdopodobnie lepiej by było przesunąć pobudkę na jeszcze później, bo obserwacje trwały do godziny 3.00, a czasami trafiały się nocne warty i alarmy. Co do czasu trwania obozu to był on w tym roku tylko dwutygodniowy, czyli o tydzień krótszy niż w zeszłym, co nie pozwoliło na wykonanie wielu obserwacji i wysłuchanie większej liczby wykładów.
Lepiej by było gdyby w przyszłym roku obóz był znów trzytygodniowy. Sumując można powiedzieć, że pod niektórymi względami tegoroczny obóz był lepszy od zeszłorocznego, ale jednak było parę niedociągnięć które nie zdarzyły się w roku zeszłym.
Arkadiusz Olech
Urania 5/1990, str. 145-147, Kronika PTMA - Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii — co dalej?
W październiku 1989 r. otrzymaliśmy wiadomość, że począwszy od 1990 roku zostaną wstrzymane dotacje podmiotowe dla towarzystw naukowych.
Oznaczało to, że w 1990 roku jedynymi środkami finansowymi, którymi będzie dysponować Towarzystwo, będą składki członkowskie i ewentualne wpływy od znalezionych sponsorów. Dodatkowo zaistniały pewne kłopoty z wydawaniem Uranii. Wszystkie te sprawy wynikały z nowej sytuacji finansowej, w którą wkraczał nasz Kraj, jak również z szalejącej inflacji.
Dziewiątego listopada Prezydium Zarządu Głównego PTMA podjęto uchwałę o likwidacji Biura Zarządu Głównego, co oznaczało kłopoty związane z wręczaniem wypowiedzeń z pracy i koniecznością wykonania tej pracy siłami społecznymi.
Wszystko sprawiało wrażenie, że Towarzystwo upada. Kolejne dyskusje wytworzyły przekonanie, że jako pierwszoplanowe zadanie uznajemy, ratowanie Uranii, a następnie lokali Towarzystwa i dopiero później innych spraw. Dodatkowo we Wrocławiu wywierano na Towarzystwo naciski, by przekazać budynek na Wzgórzu Partyzantów innemu użytkownikowi. Rozmowy prowadzone w imieniu Zarządu Głównego doprowadziły do zagwarantowania nieodpłatnego korzystania przez Oddział
Wrocławski z pomieszczeń zajmowanych w budynku przy równoczesnym przekazaniu budynku firmie RETROPOL.
Z początkiem grudnia 1989 r. odbyło się w Warszawie posiedzenie Rady Towarzystw Naukowych Polskiej Akademii Nauk, co w efekcie przyniosło interpelację poselską w sprawie finansowania towarzystw naukowych, ale nie zmieniło sytuacji tych towarzystw. Trudna sytuacja, przede wszystkim przez swą nieokreśloność, potęgowała się. Postanowiliśmy sami przystąpić do wydawania Uranii, bez pośrednictwa Ossolineum. Nie znaliśmy wtedy ani cen papieru ani kosztów druku, więc przedsięwzięcie było karkołomne. Do Krakowa, jak również do Redaktora Uranii do Warszawy, przychodziło mnóstwo listów od zatroskanych o los Uranii czytelników. Przepraszamy wszystkich, którzy nie otrzymali odpowiedzi, ale naprawdę ogrom spraw do załatwienia i brak pracowników chyba nas usprawiedliwia. W kilka osób pracowaliśmy zawsze wtedy, gdy byliśmy wolni od własnej pracy zawodowej.
Jeszcze w grudniu zostało przekazane do PAN pismo wnioskujące przyznanie dotacji przedmiotowych na wydawanie Uranii, działalność Sekcji Obserwacji Pozycji i Zakryć, utrzymanie biblioteki oraz kosztów likwidacji biura. Kalkulacja tejże dotacji bardzo odbiegała od tego, co przyniosły ceny roku 1990 i może dobrze, że nigdy nie uzyskaliśmy odpowiedzi na ten wniosek.
Czekaliśmy na ukazanie się Uranii z ostatnich miesięcy zeszłego roku i w połowie lutego mogliśmy rozesłać do członków i prenumeratorów trzy ostatnie numery naszego czasopisma. Trwały dalej prace, by ukazała się Urania w roku 1990. W tym miejscu pragniemy podziękować wszystkim, którzy dopomogli w ukazaniu się Uranii; zarówno tym, którzy przyczynili się do tego czynnie jak również tym, którzy wspierali nas dobrym słowem czy innymi ponagleniami. To wspólna chęć kontynuacji wydawania Uranii pozwoliła na jej ukazywanie się, gdy wiele innych czasopism padło. Szczególne podziękowania należą się Honorowemu Członkowi naszego Towarzystwa Prof. J. Smakowi, oraz p. Ewie Mierzejewskiej z PAN jak również innym osobom w Akademii.
W połowie lutego zaistniały pewne możliwości dotowania przedmiotowego i natychmiast wystąpiliśmy o te dotacje, a stały kontakt z III Wydziałem PAN dał duże nadzieje na uzyskanie funduszy. Również gorące podziękowania należą się byłym Prezesom naszego Towarzystwa, a to Honorowemu Prezesowi Prof. Michałowi Odlanickiemu-Poczobutowi, Prof. Romanowi Janiczkowi oraz Maciejowi Mazurowi. Ogromną wdzięczność kierujemy do p. Wojciecha Batorowskiego, który słysząc o trudnościach zaoferował swą pomoc i wykonuje nieodpłatnie klisze dla naszego czasopisma, dzięki czemu koszt jednego egzemplarza jest niższy o około 250 złotych. Pertraktacje w Drukarni Związkowej w Krakowie doprowadziły do uzyskania specjalnej zniżki kosztów druku. Serdeczne podziękowania za to kierujemy do Prezesa Jana Maślanki. Bardzo poważną sprawą jest koszt papieru, niestety polski papier jest dziś chyba najdroższy na świecie.
My zdajemy się na uprzejmość Drukarni Związkowej.
W dniu 29 marca 1990 r. odbyło się w Warszawie w III Wydziale PAN spotkanie przedstawicieli towarzystw naukowych afiliowanych przy tym Wydziale. Na to spotkanie udało się wydostać z drukarni pięć pierwszych egzemplarzy styczniowego numeru Uranii. Dyskutowano tam o finansowaniu przedmiotowym towarzystw. Obecnie posiadamy już dotację na wydawanie Uranii, z której to musimy jednak pokryć wszystkie (bardzo duże) kwoty dotyczące jeszcze Uranii ubiegłorocznej; posiadamy pieniądze na utrzymanie biblioteki naukowej Towarzystwa, pokrycie kosztów działalności Sekcji Obserwacji Pozycji i Zakryć i trochę na popularyzację. Wszelkie wydatki na czynsze, zebrania Zarządu Głównego itp. muszą być pokryte z własnych pieniędzy, tj. ze składek członkowskich i innych źródeł sponsorowania. Wraz ze zmianami w Kraju musimy dokonać zmian w naszym Towarzystwie. Niektóre oddziały już wcześniej postarały się o rozwiązanie własnej sytuacji. Czekamy na rozwiązania od innych oddziałów. Od prężności oddziałów zależy, jak będzie wyglądać Towarzystwo. W opinii piszącego te słowa, a chyba także w opinii Zarządu Głównego, działalność gospodarcza nie jest rozwiązaniem problemu. Zawsze była ona deficytowa, a deficyt pokrywano z dotacji PAN, co teraz jest niemożliwe. Tak więc zaopatrzenie członków w kalendarze, mapy i inne niezbędne materiały astronomiczne
będzie odbywało się na innych zasadach niż dotychczas i należy oczekiwać odpowiednich komunikatów w Uranii. W dystrybucji tych materiałów Zarząd Główny liczy na pomoc Oddziałów. Przyszedł czas,- gdy wszyscy musimy dbać o Towarzystwo i własną pracą prowadzić je do przodu, a dotacje naszych sponsorów tylko umożliwią rozpoczęcie pewnych akcji Towarzystwa.
W zakończeniu należy jeszcze poruszyć dwie sprawy. W jednej z je siennych Uranii przekazaliśmy komunikat, w którym prosiliśmy naszych członków o dokonywanie dobrowolnych wpłat na fundusz zaopatrzenia w niezbędne materiały astronomiczne. Bardzo dużo członków odpowiedziało na ten apel i uzbieraliśmy około 3 min zł, dzięki którym przetrwaliśmy, a teraz pozwolą one na rozpoczęcie nowych akcji. Wszystkim bardzo dziękujemy i choć prosimy o jeszcze, to przyrzekamy wykorzystać to wszystko na początkowo określony cel.
Druga sprawa to legitymacje członkowskie. Dzisiejszy system ich wystawiania i prolongowania pochłania zbyt wiele pracy jak i pieniędzy.
Przepraszamy wszystkich za zwłokę w wysłaniu legitymacji. Sądzimy, że w przeciągu dwu czy trzech la t potrafimy wprowadzić inne, bardziej sprawne zasady prolongacji.
Zwracamy się do wszystkich członków i sympatyków, którzy piszą do nas listy, by chcąc otrzymać odpowiedź przysyłali zaadresowane koperty ze znaczkami.
Zarządowi Głównemu będzie bardzo miło, jeśli każdy członek PTMA będąc w Krakowie odwiedzi nas, może to przyczyni się do silnych więzi, które - wraz z łączącym nas umiłowaniem astronomii - uaktywnią Towarzystwo.
Henryk Brancewicz, sekretarz ZG PTMA