Bohdan Kiełczewski: Różnice pomiędzy wersjami
(→Prof. zw. Dr hab. Bohdan Kiełczewski) |
|||
Linia 29: | Linia 29: | ||
Profesor Kiełczewski był człowiekiem niezwykłej dobroci, skromności i żelaznego ducha. Nigdy nie pozwalał sobie na chwile słabości. Na pytanie o stan zdrowia zwykł odpowiadać: „Zgodnie z wiekiem”. Jeszcze w 1982 roku, a więc w 70 roku życia i to po prawie półwiekowej przerwie (!) dosiadł konia i wraz z grupą studentów wybrał się na przejażdżkę po lesie, a na pytanie, czy może galopować, odparł: „Oczywiście, panie kolego, tylko tam, gdzie nie ma gałęzi, bo nic nie widzę”. Wzrok miał bowiem już wtedy bardzo słaby.<br> | Profesor Kiełczewski był człowiekiem niezwykłej dobroci, skromności i żelaznego ducha. Nigdy nie pozwalał sobie na chwile słabości. Na pytanie o stan zdrowia zwykł odpowiadać: „Zgodnie z wiekiem”. Jeszcze w 1982 roku, a więc w 70 roku życia i to po prawie półwiekowej przerwie (!) dosiadł konia i wraz z grupą studentów wybrał się na przejażdżkę po lesie, a na pytanie, czy może galopować, odparł: „Oczywiście, panie kolego, tylko tam, gdzie nie ma gałęzi, bo nic nie widzę”. Wzrok miał bowiem już wtedy bardzo słaby.<br> | ||
− | Pracował do końca swoich dni, prowadząc do 85 roku życia wykłady, zajęcia z magistrantami i do końca uczestnicząc w posiedzeniach Rady Wydziału Akademii Rolniczej. Tam też zasłabł, broniąc swego współpracownika przed krzywdzącymi pomówieniami. Parę dni później, 6 II | + | Pracował do końca swoich dni, prowadząc do 85 roku życia wykłady, zajęcia z magistrantami i do końca uczestnicząc w posiedzeniach Rady Wydziału Akademii Rolniczej. Tam też zasłabł, broniąc swego współpracownika przed krzywdzącymi pomówieniami. Parę dni później, 6 II 1998, zmarł.<br><br> |
Źródło: „Urania — PA” nr 3/1998 | Źródło: „Urania — PA” nr 3/1998 | ||
Honorata Korpikiewicz<br> | Honorata Korpikiewicz<br> | ||
Kiełczewski Bohdan | Kiełczewski Bohdan |
Aktualna wersja na dzień 09:04, 20 cze 2014
Prof. zw. Dr hab. Bohdan Kiełczewski
Bohdan Kiełczewski urodził się w Kownie 7 VI 1912 roku. Po wojnie jego rodzice osiedlili się w Kaliszu, gdzie ukończył gimnazjum. W 1934 roku ukończył studia na Wydziale Rolniczo-Leśnym Uniwersytetu Poznańskiego i w rok później podjął pracę w lasach Potoczka, własności Janusza Gombrowicza, brata pisarza Witolda, z którym był spokrewniony (ojciec Witolda był jego dziadkiem).W 1936 roku ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu. Pracował w Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu.
Z wybuchem wojny został zmobilizowany i walczył nad Bzurą, później dotarł do Warszawy i brał udział w obronie Cytadeli. Został aresztowany i jako jeniec przewieziony do Poznania, skąd wkrótce Go wysiedlono. W 1939 roku rozpoczął swą działalność w lasach Potoczka k/Ostrowca, gdzie pracował jako leśniczy i działał w podziemiu AK. W 1944 roku został aresztowany w Warszawie przez gestapo i osadzony w więzieniu na Pawiaku. Jak opowiadał, tam zaczął uprawiać jogę, żeby przetrwać.
Po wojnie pracował jako nadleśniczy w Ożarowie, a po powrocie do Poznania objął stanowisko adiunkta w Zakładzie Zoologii i Entomologii UP. Doktoryzował się na tymże wydziale w 1945 roku, na podstawie pracy: „Rola tasików jako żywicieli pasożytniczych muchówek i błonkówek w lesie”. Od 1949 pracuje w Katedrze Ochrony Lasu. Habilitację otrzymuje w 1951 na podstawie pracy „Obserwacje nad występowaniem mniszki (Lymantria monacha L.) w latach 1947 – 49 na tle teorii o masowych pojawach”.
W 1961 roku otrzymał tytuł profesora nadzwyczajnego, a w 1968 roku profesora zwyczajnego. Pełnił liczne funkcje, był m.in. prodziekanem Wydziału Leśnego, dyrektorem Instytutu Biologii Stosowanej, a także prorektorem Akademii Wychowania Fizycznego, kierownikiem Katedry Sportu, Biologii, Biometeorologii i in. Wykładał zoologię leśną i ochronę lasu oraz entomologię leśną. Jako jeden z pierwszych w Polsce prowadził wykłady z zakresu ochrony środowiska. Był promotorem w 7 przewodach doktorskich, prowadził ponad 120 prac magisterskich. Jego dorobek naukowy obejmuje przeszło 150 prac publikowanych w kraju, Wielkiej Brytanii, RFN, Francji i USA. Zakres Jego pracy naukowej obejmował szerokie dziedziny — od entomologii leśnej, akarologii (6 nowych taksonów roztoczy zostało nazwanych Jego nazwiskiem), ochrony lasu, arachno-entomologii lekarskiej, po biometeorologię sportu, biorytmikę i kosmoekologię. Tak właśnie nazwał naukę o kosmicznym środowisku człowieka. Był autorem bądź współautorem 3 podręczników, w tym pionierskich „Biometeorologia sportu” (wspólnie z J. Boguckim) i „Kulturotwórcza rola lasu” (wspólnie z J. Wiśniewskim)
Prof. Bohdan Kiełczewski był człowiekiem renesansowym. Jego zainteresowania były niezwykłe i niezmierzone, jego pracowitość i skromność — niespotykana, a oddanie ideałom (do których należała praca naukowa i społeczna) — nieskończone. Ciekawość świata doprowadziła Go do fascynacji Kosmosem, co było przyczyną utworzenia, z Jego inspiracji, na początku lat pięćdziesiątych, Poznańskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii.
Przez pierwsze dwa lata współpracował, jako v-ce prezes z prezesem Prof. J. Witkowskim, potem objął funkcję prezesa, którą piastował do 1989 roku, a więc 36 lat! Przez kilka kadencji działał także w Zarządzie Głównym PTMA oraz przez dwie kadencje był Przewodniczącym Głównej Rady Naukowej PTMA. Można powiedzieć, że za jego przewodnictwa Oddział PTMA rozkwitał; wtedy miało miejsce najwięcej pokazów nieba i pogadanek, budowano także amatorskie teleskopy (sam profesor szlifował do nich zwierciadła). W 1976 roku, przy Jego pomocy, zorganizowaliśmy ekspedycję na zaćmienie Słońca do Turcji Azjatyckiej. W uznaniu zasług Zarząd Główny PTMA przyznał Mu Srebrną i Złotą Odznakę Honorową PTMA.
Wszyscy pamiętamy szczupłą postać Profesora, skromnego i pogodnego, siedzącego w sekretariacie PTMA (w piwnicy, bo Poznański Oddział miał „szczęście” najczęściej urzędować w piwnicy, najdłużej na Starym Rynku Poznania). Tam, przy herbatce, zawsze można było porozmawiać na wszystkie tematy, bo Profesor, niezwykły erudyta, potrafił odpowiedzieć na każde pytanie, nie tylko z dziedziny astronomii. Trudno zliczyć, ilu miłośników astronomii i przyszłych astronomów spotkało się z Jego zainteresowaniem i życzliwością.
Widząc Go tak cichego i spokojnego, nawet nie wyobrażaliśmy sobie, ile funkcji społecznych Profesor pełnił, i jak bezkompromisowo potrafił walczyć z ludzką nieuczciwością, obłudą, zakłamaniem, działaniem na szkodę środowiska. Był przecież przez wiele lat m.in. członkiem Rady Wielkopolskiego Parku Narodowego, gdzie musiał walczyć z nieprawnymi, a zorganizowanymi działaniami na szkodę Parku (m.in. nielegalna budowa szpitala PKP w Puszczykowie) oraz członkiem Rady Naukowej Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie.
Dostrzeganie wszystkich zjawisk w powiązaniu ze sobą nawzajem skłaniało Profesora do poszukiwania wciąż nowych tematów badań. Miał odwagę interesować się tak niepopularnymi wśród ciasnych technokratów dziedzinami, jak psychotronika czy astrologia. Należy jednak podkreślić, że szerokość zainteresowań łączył On z naukową rzetelnością i niezwykłym, do końca życia zachowanym, krytycyzmem. Będąc społecznikiem i organizatorem — także organizował. A więc był współzałożycielem Wielkopolskiego Stowarzyszenia Różdżkarzy (później Stowarzyszenie Psychotroniczne) oraz Stowarzyszenia Astro Association, gdzie także prezentował swe dociekania kosmoekologiczne, m.in. badania dotyczące umieralności w zależności od rozbłysków chromosferycznych, aklimatyzacji strefowej, problemów rytmów organizmów: okołodobowych, sezonowych i rocznych, a także endogennych. Wrażliwy na cierpienie najbardziej bezbronnych — sierot, był współzałożycielem i działaczem Stowarzyszenia Pomocy Mieszkaniowej dla Sierot w Baranowie, które obecnie objęło swym zasięgiem całą Polskę.
Został odznaczony za działalność naukową 5 nagrodami resortowymi, poza tym także innymi odznaczeniami, m.in.: Krzyżami Kawalerskim, Oficerskim i Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem AK i Medalem „Za udział w wojnie obronnej”. Te dwa ostatnie odznaczenia cenił najbardziej.
Miał całe rzesze kochających Go wychowanków, którzy nawet z krańca Polski przyjeżdżali do Niego w odwiedziny. Podczas uroczystości wręczenia tytułu doktora honoris causa sala w Pałacu Działyńskich na Starym Rynku w Poznaniu nie mieściła przybyłych gości. Wychował wielu naukowców, a jeden z nich — prof. Jerzy Wiśniewski, stał się Mu bliski jak syn. On też wspierał profesora duchowo i fizycznie, choćby… śniadaniami przynoszonymi do Akademii. Profesor bowiem umiał się troszczyć tylko o innych, nie o siebie.
Profesor Kiełczewski był człowiekiem niezwykłej dobroci, skromności i żelaznego ducha. Nigdy nie pozwalał sobie na chwile słabości. Na pytanie o stan zdrowia zwykł odpowiadać: „Zgodnie z wiekiem”. Jeszcze w 1982 roku, a więc w 70 roku życia i to po prawie półwiekowej przerwie (!) dosiadł konia i wraz z grupą studentów wybrał się na przejażdżkę po lesie, a na pytanie, czy może galopować, odparł: „Oczywiście, panie kolego, tylko tam, gdzie nie ma gałęzi, bo nic nie widzę”. Wzrok miał bowiem już wtedy bardzo słaby.
Pracował do końca swoich dni, prowadząc do 85 roku życia wykłady, zajęcia z magistrantami i do końca uczestnicząc w posiedzeniach Rady Wydziału Akademii Rolniczej. Tam też zasłabł, broniąc swego współpracownika przed krzywdzącymi pomówieniami. Parę dni później, 6 II 1998, zmarł.
Źródło: „Urania — PA” nr 3/1998
Honorata Korpikiewicz
Kiełczewski Bohdan