Józef Sałabun

Z Archiwum historyczne PTMA
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania

Docent dr Józef Sałabun 1902—1973

Jan Kwaśniewicz

W dniu 13 lipca 1973 r. zmarł po zawale serca Prezes Zarządu Głównego naszego Towarzystwa, Docent Uniwersytetu Śląskiego i Dyrektor Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego im. M. Kopernika w Chorzowie — Dr Józef Sałabun. Pogrzeb w Bytomiu, miejscu zamieszkania Zmarłego, zgromadził na cmentarzu rzeszę przyjaciół, dla których zgon pełnego życia i młodzieńczego zapału Kolegi, jeszcze na kilka godzin przed śmiercią w szpitalu rozstrzygającego trudne problemy administracyjne, był zaskoczeniem.

Józef Sałabun urodził się w rodzinie rolnika w dniu 31 sierpnia 1902 roku w Nowym Mieście w województwie lwowskim, pow. dobromilski. Po ukończeniu miejscowej szkoły powszechnej wstąpił w 1913 r. do Państwowego Gimnazjum im .J. Słowackiego w Przemyślu. Młodzieńcze lata przypadły Mu na okres niezwykle trudny, który wybił swe piętno na całym Jego życiu; pierwsza wojna światowa, długotrwałe działania wojenne na terenie dawnej Galicji, tworzenie się nowej, polskiej administracji, nie sprzyjały zdobywaniu wiedzy szkolnej, kształtowały natomiast postawę obywatelską. Jako ochotnik w Wojsku Polskim otrzymał chrzest bojowy, wyróżnienia, odznakę "Miecze Hallerowskie". Po demobilizacji wraca do Gimnazjum w Przemyślu, które ukończył w 1925 r. jako prymus, z oceną celującą. W tymże roku wstąpił na Wydział Matematyczno Przyrodniczy Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, na którym studiował fizykę i astronomię.

W okresie studiów przejawił nieprzeciętny talent organizatorski. Przez dwie kadencje (1928—1930) był prezesem Bratniej Pomocy studentów U.J.K., otrzymał jednomyślnie nominację na jej członka honorowego. Mimo trudności wynikających z tej funkcji (zatargi studentów z władzami administracyjnymi), Józef Sałabun nie zaniedbuje studiów — oceny na egzaminach prawie wszystkie bardzo dobre — będąc jednocześnie nauczycielem w Seminarium Nauczycielskim we Lwowie (1929—1930).

Nie uniknął jednak ponownej przerwy w studiach. W sierpniu 1930 r. zostaje powołany do służby wojskowej w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii w Włodzimierzu Wołyńskim. Powołanie do rocznej służby wojskowej 28-letniego absolwenta tuż przed egzaminem magisterskim z astronomii można uważać za represję ze strony władz politycznych, względem których Józef Sałabun był w opozycji. Nie uległ jednak załamaniu, Szkołę Podchorążych ukończył z pierwszą lokatą. Od samego początku był prezesem organizacji społecznej wychowanków (tzw. Koło Kulturalno-Oświatowe) Szkoły Podchorążych. Dodać należy, że w latach późniejszych, w rezerwie, dosłużył się stopnia kapitana rezerwy artylerii, co zalicza się do rzadkich przypadków.

Kolejnym niepowodzeniem w studiach była śmierć profesora Marcina Ernsta i nie obsadzenie katedry astronomii na U.J.K., w związku z czym Józef Sałabun przystąpił po powrocie z wojska do egzaminu magisterskiego z zakresu fizyki.

W latach 1931—1939 Józef Sałabun pracuje jako nauczyciel kolejno — Państwowego Liceum w Jarosławiu (do 1933) i Państwowego Gimnazjum i Liceum w Stanisławowie, na którym to stanowisku zastaje go nowa wojna.

W kampanii wrześniowej brał udział w obronie Lwowa jako dowódca baterii 6 Pułku Artylerii Ciężkiej w stopniu kapitana.

Rozpoczął się ciężki okres okupacji. Józef Sałabun przedostaje się na teren tzw. Generalnej Guberni i rozpoczyna pracę w konspiracji w dwóch kierunkach: zorganizowane tajne nauczanie i służba w Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW), która weszła w skład AK (pseudonim "Grom"; czteroletnia służba zweryfikowana w PRL i wpisana do legitymacji oficera rezerwy). Życie dzielił na "jawne" i "tajne". Jawnie mieszkał w Jarosławiu, był referentem dla kupieckich i rzemieślniczych szkół dokształcających i kierownikiem szkół zawodowych — bo tylko na takie zezwalały władze okupacyjne — w całym powiecie jarosławskim. Powiat ten miał największą ilość szkół zawodowych i rolniczych, które zatrudniały wszystkich jawnie działających w szkolnictwie, a tajnie w konspiracji, nauczycieli z różnych okolic Polski, a szczególnie z Poznańskiego i Śląska. Szczególne zdolności przejawił Józef Sałabun przy "nabieraniu" Niemców na asygnaty żywnościowe, niezbędne dla zaopatrzenia wdów i sierot po nauczycielach. Praca "tajna" w szkolnictwie znalazła uznanie po wojnie przez przyznanie Zmarłemu odpowiedniego pisemnego stwierdzenia z zaliczeniem 4 lat pracy w wymiarze podwójnym. Był w latach 1940—1944 nauczycielem i egzaminatorem fizyki w tajnym Liceum Ogólnokształcącym w Jarosławiu, posługując się pseudonimem "Wyrwa".

Po wyzwoleniu Jarosławia w 1944 roku "Wyrwa" zostaje nauczycielem Państwowego Gimnazjum i Liceum w Jarosławiu, a "Grom" rozwiązuje podległą Mu organizację, sam stając do dyspozycji Ludowego Wojska Polskiego, które powierza Mu organizację przysposobienia wojskowego w Jarosławiu.

Od grudnia 1944 r. do października 1945 r. Józef Sałabun odbywa czynną służbę w Ludowym Wojsku Polskim. Po zdemobilizowaniu przenosi się na Śląsk, z którym nierozłączona jest dalsza Jego działalność. Rozpoczyna od pracy jako nauczyciel w Gimnazjum i Liceum w Bytomiu. Tu znów przejawił się Jego talent organizatorski i dydaktyczny: organizuje pierwszą po wojnie Wytwórnię Pomocy Naukowych w Bytomiu i Wytwórnię Szkja Laboratoryjnego w Gliwicach. Obie działają po dziś jako spółdzielnie pracy. W latach 1950—1956 jest wykładowcą Państwowego Technikum dla Robotników Wysuniętych w Bytomiu, od 1951 — w Wyższej Szkole Pedagogicznej, przyłączonej później do Uniwersytetu Śląskiego. W 1964 r. uzyskuje doktorat z astronomii a w r. 1968 zostaje mianowany docentem na Uniwersytecie Śląskim. Równolegle, od 15 grudnia 1955 roku do chwili śmierci pełni obowiązki dyrektora Planetarium Śląskiego.

Działalność Doc. Dra Sałabuna na terenie Planetarium zasługuje na szczególne omówienie. Dotychczasowa 25-letnia aktywność koncentrowała się dokoła fizyki. Nie mając astronomicznego magisterium, miał utrudniony dostęp do obserwatoriów astronomicznych, uważany był raczej za astronoma-amatora, choć w zakresie astronomii był wychowankiem uczonego tak wysokiej klasy, jakim był prof. dr Marcin Ernst. Jedyną dotychczasową formą działalności w umiłowanym zakresie była dydaktyka: wykłada astronomię w szkołach średnich, następnie w Wyższej Szkole Pedagogicznej, ale zawsze w ramach programu nauczania fizyki. Otrzymawszy stanowisko dyrektora nowo powstałej placówki — Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego — widzi możność ziszczenia dawnych marzeń. Z całą energią, z wieloletnią rutyną organizacyjną, z umiejętnością obchodzenia się z kolegami i podwładnymi, kreśli plan rozbudowy placówki.

Pierwotnym założeniem inicjatorów powstania Planetarium na terenie Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku było stworzenie placówki, której głównym zadaniem miała być popularyzacja wiedzy astronomicznej, szczególnie wśród młodzieży szkolnej, dla której seans na widowni Planetarium miał być ilustracją bądź podsumowaniem wiadomości uzyskanych w szkole. Dyrektor Sałabun ma jednak własny program. Pragnie z Planetarium uczynić nie tylko placówkę dydaktyczną, ale również naukową. Nie przychodzi to jednak łatwo. Dla wielu, nawet najwybitniejszych astronomów, każde "planetarium" — a jest ich na świecie wiele — jest tylko salą widowiskową, a współpraca z nim astronoma-naukowca traktowana jest niemal jako "chałtura". Dyrektor Sałabun z trudnością pozyskuje pracowników z wykształceniem astronomicznym w pierwszym okresie po powstaniu placówki.

Długofalowy plan rozwoju Planetarium przynosi jednak sukcesy. Już w początku 1956 roku uruchomione zostało Obserwatorium, wyposażone z początku w refraktor Zeissa z obiektywem średnicy 30 cm, z napędem elektrycznym. Dziś dysponuje ono astrokamerami, teleskopem Maksutowa (wykonanym na miejscu), lunetkami do obserwacji sztucznych satelitów, celostatem dla obserwacji Słońca, spektrografem.

Dyrektor Sałabun wchodzi w porozumienie z wybitnymi astronomami, z kierownikami placówek uniwersyteckich, powstaje Rada Naukowa pod przewodnictwem profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, Dra Eugeniusza Rybki. Równolegle z tym następują kilkakrotne zmiany statutu Planetarium. Sytuacja ulega stopniowej, ale szybkiej zmianie, szczególnie po powstaniu Uniwersytetu Śląskiego, którego Dr Sałabun jest wykładowcą. W Planetarium uruchamia On astrofizyczną pracownię magisterską w ramach Zakładu Astronomii Obserwacyjnej U. Śl., w którym pod Jego kierunkiem 42 studentów U. Śl. wykonało prace magisterskie z tematyki astrofizycznej. Był również promotorem jednej pracy doktorskiej, wykonanej w tymże Zakładzie.

Prócz Obserwatorium Astronomicznego powstają także inne zakłady: Stacja Sejsmologiczna, Obserwatorium Meteorologii i Klimatologii, szereg pracowni usług dydaktycznych, w którym poczesne miejsce zajmuje pracownia budowy instrumentów. Prawie wszystkie pomoce naukowe wykonywane są na miejscu *)

Piszący te słowa, będąc od wielu lat członkiem Rady Naukowej Planetarium, miał możność śledzenia działalności Dyrektora od samego początku. Czas swój dzielił On między różne zajęcia w sposób zorganizowany. Mieszkał w Bytomiu, ale w Planetarium można Go było zastać o każdej porze. A przecież działał czynnie w TWP, w Towarzystwie Astronautycznym, w Towarzystwie Przyrodników im. M. Kopernika i w wielu organizacjach, nie wyliczając tu naszego Towarzystwa, o czym będzie mowa dalej. Znaczną część czasu musiał poświęcić sprawom czysto administracyjnym rozwijającej się coraz bardziej placówki. I tu przejawia się znów Jego nieprzeciętny talent organizatorski: miał rzadki dar dobierania współpracowników. Aparat administracyjny działa niezawodnie, jak w przysłowiowym zegarku. Planetarium jest zawsze przygotowane do przyjęcia liczniejszej wycieczki zwiedzających gości krajowych i zagranicznych. I choć w ciągu ostatnich lat przewinęło się przez Planetarium powyżej trzech milionów zwiedzających, w niczym nie zakłóciło to normalnego biegu prac.

Osobny rozdział należałoby poświęcić organizowanym w Planetarium wystawom. Autorami poszczególnych ich działów byli różni specjaliści, ale inicjatorem i głównym motorem był zawsze Józef Sałabun. Z Jego inicjatywy i według Jego projektu powstawały np. modele ruchome — większość znalazła miejsce w "stałej" wystawie w Planetarium, a niektóre wykorzystano na wystawie kopernikowskiej w Muzeum Techniki w Warszawie i w jej replice niedawno wyeksponowanej w Chicago. Kuluary gmachu Planetarium zapełnione są licznymi planszami o treści naukowo-popularnej, wykresami itp., wszystkie pomysłu Dyrektora. Do tej kategorii eksponatów zaliczyć należy słynną już dziś galerię portretów astronomów polskich, która powstała tylko dzięki osobistym Jego staraniom jako dary od społeczeństwa.

Piękno architektury gmachu, jego wzorowo czyste utrzymanie, wzbudzają podziw u zwiedzających. I nie tylko u zwykłych ludzi, ale i wśród astronomów-profesjonalistów, co znalazło wyraz w ich wypowiedziach podczas odbytego tu w lutym br. XVI Zjazdu Polskiego Towarzystwa Astronomicznego.

Ale ilekroć w obecności Dyrektora Sałabuna padały słowa pochwały, zawsze podkreślał "że sam nic by nie zrobił" , że to zasługa personelu. Tę cechę Jego charakteru należy szczególnie podkreślić. Był szczerym przyjacielem wszystkich tych współpracowników, którzy oddawali się pracy z zamiłowaniem. Był wymagający, ale każdy mógł stwierdzić, że najbardziej był wymagający wobec siebie. I tym właśnie potrafił zjednać sobie ludzi. Jego entuzjazm do Nauki, do Astronomii w szczególności, udzielił się innym. I to jest Jego zasługa.

Jest rzeczą godną zaznaczenia, że Dyrektor Sałabun od samego początku Swej działalności w Planetarium znalazł zrozumienie u władz partyjnych i administracyjnych województwa katowickiego. Szczególnym protektorem wszelkich zamierzeń Planetarium był zawsze Przewodniczący Prezydium WRN, gen. Jerzy Ziętek, co Zmarły stale podkreślał.

Dr Józef Sałabun był członkiem naszego Towarzystwa jeszcze od czasów studenckich. Przed wojną brał udział w życiu Oddziału Lwowskiego, od chwili osiedlenia się na Śląsku bierze żywy udział w pracach na rzecz Towarzystwa, w szczególności oddając na usługi PTMA środki Planetarium. Powstaje Oddział w Chorzowie. Bierze udział w pracach Zarządu Głównego, dwukrotnie w gmachu Planetarium odbywają się obrady Walnego Zjazdu, przy czym bierze na swoje barki trud prac organizacyjnych. Personel Planetarium zasila listę członków PTMA, propagowanie miłośnictwa astronomii wchodzi do tematyki seansów.

Na Prezesa Zarządu Głównego został powołany przez pierwszy po kilkuletnim kryzysie w naszym Towarzystwie Walny Zjazd w dniu 19 kwietnia 1964 roku. Wybór powtarzany był na kolejnych Zjazdach w latach 1966, 1968 i 1971. Widzieliśmy Go również jako Kandydata na piątą kadencję.

Działalność Zmarłego w PTMA, pomijając już Jego osobiste walory — jak nabyte w czasie studiów, w wojsku, w działalności pedagogicznej i w konspiracji w okresie wojny umiejętności organizacyjne — miała szczególne znaczenie ze względu na funkcję dyrektora Planetarium, placówki powołanej dla szerzenia miłośnictwa astronomii. Będąc doskonałym dyrektorem Planetarium, był idealnym prezesem Towarzystwa, potrafił niezwykle umiejętnie rozwiązywać trudne problemy, łagodząc spory, jakie muszą pojawiać się w tak licznym zespole jak PTMA. Trudno wyjaśnić, jaką tajemniczą siłę posiadł Zmarły, że potrafił pozyskać jednocześnie wielki autorytet i wielką sympatię u tych, którzy z Nim się bliżej stykali. Wśród tych znajdują się również ci, którzy kiedyś byli Mu nieprzychylni. W każdym środowisku zjednywał, sobie ludzi, o czym świadczy m. in. powołanie Go na wiceprezesa zarządu Międzynarodowej Organizacji Planetariów i do zarządu Międzynarodowej Unii Towarzystw Miłośników Astronomii. Brał udział w licznych delegacjach na zjazdy międzynarodowe, skąd otrzymywał następnie pełne uznania listy.

Józef Sałabun dosłownie cały czas wolny od obowiązków służbowych poświęcił pracy społecznej, nie oczekując żadnych korzyści materialnych, awansów, kariery, ani zaszczytów. Pracował wyłącznie dla owoców tej pracy, dzieląc czas umiejętnie z zachowaniem odpowiednich proporcji dla spraw najważniejszych. Na pierwszym planie stawiał zawsze umiłowanie astronomii. Jednym z ostatnich Jego czynów jest wystawa "Mikołaj Kopernik" w Planetarium i szereg przygotowanych przez Niego eksponatów dla wystaw regionalnych w roku jubileuszowym. Dla nas, członków PTMA, Józef Sałabun pozostanie w pamięci jako prawdziwy miłośnik astronomii.

  • ) Bliższe szczegóły w notatce "Gwiazdy nad nami — rzecz o Planetarium Śląskim", Urania, nr 9/1973.

Urania 10/1973, str. 274-280, Ludwik Zajdler